03.10.2015 Bike Maraton Świeradów Zdrój

Nadszedł czas na ostatni wyścig w sezonie- Bike Maraton w Świeradowie. Wprawdzie kusił trochę start tydzień później w Srebrnej Górze, ale od jakiegoś czasu już zdecydowałem, że sezon zakończę w Świeradowie. Nie tylko dlatego, że w sumie juz od 3 tygodni praktycznie odpoczywałem, ale też dlatego, że ostatnia edycja Bike Maratonu z Galą finałową wieczorem ma właśnie takie trochę mentalny wydźwięk, a wiadomo, że roztrenować trzeba się też nie tylko fizycznie ale też psychicznie.
W każdym razie sezon nie był wystrzałowy, o tym szerzej już niedługo w podsumowaniu. Tym nie mniej na ostatniej edycji Bike Maratonu mogłem trochę ugrać w kategorii Elita. Fakt jest taki, że wielu dobrych (czyt. lepszych) zawodników w tej kategorii jest za mną ze względu za liczenie 9/10 edycji do punktacji. Z drugiej strony- zasady były znane od początku sezonu i generalka w Elicie faworyzowała tych, co jeżdżą równo i bez poważnych defektów. Wprawdzie w trakcie sezonu zdarzył mi się pierwszy nieukończony wyścig (chyba pierwszy od wiosny 2012), ale pozostałe 9 dojechałem. Z perspektywy czasu widomo- wyższe miejsce bym miał w kategorii wiekowej niż w Elicie, ale cóż- po pierwsze kategoria o wysokiej randze, po drugie jeżdżąc w Elicie przywoziłem więcej punktów dla drużyny i to było wystarczającym argumentem aby poświęcić swoje indywidualne ambicje….po drugie co by nie mówić- zawsze dla poważnie się ścigających liczy się miejsce open.
Wracając do Świeradowa- wyścig był dla mnie dość przewidywalny- z 3 tygodniami czasem przymusowej (ze względu na pracę) przerwy od mocniejszych treningów i już z 3kg więcej w stosunku do wagi w sezonie nie mogło być inaczej. Tyle dobrego, że nastawienie psychiczne na wyścig było dobre, ale formy zabrakło. Początek mocno, ale tylko przez chwilę. Odżyłem trochę jak się wypłaszczyło i dodatkowa masa przestała przeszkadzać. Fakt taki, że na podjazdach bardzo cierpiałem- w sumie tylko pod Wysoki mi się fajnie jechało. Odbijałem sobie na zjazdach. Znów urwałem kilka sekund z Wysokiego Kamienia do asfaltu- 6:07 na Bike Adventure; 5:51 na BM Świeradów- dla porównania 7:58 na Bike Adventure 2013(haha) i nikt mi nie wmówi, że się nie rozwijam, że biedzę na zjazdach, żebym się nauczył zjeżdżać. Tak, wiem że to moja pięta achillesowa, ale z każdym rokiem nad tym pracuję i efekty chyba widać….ale pracy w temacie jeszcze dużo.
Ogólnie wyścig z lekkimi przygodami- po raz pierwszy wypadł mi bidon z koszyka Speca- a myślałem że to nie możliwe- fakt koszyk już po 2 sezonach wytarty- to miał być jego ostatni start. Druga niespodzianka- szprycha pęka na pół, z obręczy wystaje z 10cm, reszta się czasem obija i dzwoni- w końcu się zatrzymuję i wyjmuję- szkoda ramy dla 10sekund.
Po ustabilizowaniu sytuacji na trasie ląduję gdzieś ponad 20 miejsca. rozkręcam się pod koniec- może ostatnie 40min jadę w gazie- typowe jak się odpoczywa już od jakiegoś czasu, ale w sumie taki był plan. Z tego sezonu i tak już więcej nie uciągnę- 4 miejsce w Elicie jeżeli dojadę jest w miarę pewne, na więcej nie mam szans. Można było zaplanować więc wcześniejszy odpoczynek, a co za tym idzie zacząć wcześniej przygotowania do sezonu 2016 :). Przez ostatnie 10km wyprzedzam 3-4 osoby i kończę sezon po 3:23 na 17 miejscu, uhh daleko, ale zgodnie z planem.

Teraz szybko na domek (zostawaliśmy na niedzielę, aby wykorzystać niemal letnią pogodę), ogarnąć się i jeszcze przed dekoracjami za klasyfikację generalną spotykamy się w gronie MTB Votum Team na obiedzie zorganizowanym przez Prezesa. Przy okazji świętujemy 50tkę Przemka i w świetnym klimacie czekamy na wieczorne dekoracje.
Wieczór szybko minął- 4 miejsce open (4,4,4! znów 4! to nie tyczy się tylko tego sezonu, ale też Bike Maratonu ogólnie- 4 miejsca w generalce zdobywałem w latach 2012,2014,2015…no ile można 🙂 ). Drużynowo- trochę niestety nam zabrakło do miejsc sprzed lat, no ale cóż- daliśmy z siebie wszystko, konkurencja co roku silniejsza i w tym sezonie musieliśmy się zadowolić 4tym miejscem w klasyfikacji sportowej.
Nazajutrz obowiązkowe pozycje to 3xS: Single, Syr, Studencka i 2xK:Kofola, Kozel :). Na singlach chyba połowa ludzi z maratonu, fajnie było pojeździć ze znajomymi w luźnej atmosferze. No i co teraz….odpocząć trochę i 2016 czeka. Na razie po moim powrocie do kolarstwa w 2012 sezony są jak sinusoida, jeden lepszy, jeden gorszy- w 2016 mam zamiar utrzymać tą tendencję, mimo średniego sezonu 2015 czuję jakąś ogromną motywację, dużo większą niż się spodziewałem- fakt taki że praca tej zimy i wiosny została wykonana przeogromna- to ot tak nie uciekło i nie ucieknie, na efekty czasem trzeba trochę poczekać. Nie wiem tylko jak wytrzymam to roztrenowanie, bo minął raptem tydzień od Świeradowa, a ja już mam ochotę wyskoczyć na jakiś dłuższy trening 🙂

Komentarze