Archiwum kategorii: Ferrata

Andaluzja kolarsko i turystycznie

O Andaluzji już kiedyś pisałem, choć było to raptem po pierwszym tygodniu, który tam spędziłem. Było to bardziej kolarskie porównanie Andaluzji z okolicami Calpe no i też przy okazji relacja ze zgrupowania. Było to w roku 2017 i od tego czasu udało się tam spędzić ponad 30dni, więc tym razem już na spokojnie i z dużo większą wiedzą, spróbuję napisać czemu Andaluzja jest naj, naj i jeszcze raz naj….choć nie wiem czy tego chcę, bo jedną z zalet jest to, że nie ma tam tego przepychu i napiny jaka jest w Calpe, a spotkać innego kolarza w górach to rzadkość.

Jadąc w te okolice w 2017 byliśmy praktycznie pionierami, bo wtedy na słowo zgrupowanie w Hiszpanii każdy myślał tylko o Calpe, wyspach, ew. Lloret. Ba- w 2017 to nawet ja razem z Piotrkiem to zgrupowanie organizowaliśmy i wyszło to całkiem sympatycznie. Będąc od tego czasu jeszcze dwa razy, za każdym razem było zauważalnie więcej kolarzy, głównie właśnie z Polski. Widać, że okolica jest powoli doceniana i nie bez przyczyny. Ja oprócz 2017 byłem jeszcze w 2020 i 2023, choć te dwa wyjazdy były oprócz treningowych również wyjazdami rodzinnymi i turystycznymi i też właśnie wszystkie tego typu atrakcje bym chciał zawrzeć w tym opisie, bo umówmy się- towarzystwo powoli wyrasta z wieku, gdzie trening ma priorytet i warto oprócz tego coś na tym świecie jeszcze zobaczyć.

Jednak na początek przez sprawy treningowo- kolarskie też przelećmy w lekkim skrócie, czyli dlaczego tak sobie cenię Andaluzję:

– Mnogość i różnorodność tras. Tu oczywiście zależy, gdzie się osiedlimy, bo można trafić na nadmorskie miasteczka, gdzie jedyną drogą ucieczki w góry będzie na dzień dobry podjazd 800m w pionie. Ja zazwyczaj celowałem w okolice Torre del Mar / Velez, ogólnie okolice na północ od Malagi są spoko. Wiadomo, że celując w miejscowość nadmorską jeden kierunek nam odpada, no ale nad morzem zawsze przyjemniej no i jednak łatwiej o dostęp do wszystkiego. Na wyjeździe z Velez mamy praktycznie 3 drogi w góry, do tego zaczynając ew. wzdłuż morza kilka km mamy kolejne 2 odbicia w góry w zasięgu do 10km . Czyli na starcie 5 kierunków, a nie jedna Benissa jak w Calpe.

– Góry, góry i jeszcze raz góry. Tu nie ma zmiłuj się. Ogólnie jest bardzo mało odcinków płasko- przelotowych. Oczywiście płasko jest przy morzu i trochę na płaskowyżu powyżej Ventas de Zafarraya. Bardzo sobie cenię, że podjazdy rzędu 20-25min dobrym tempem (Los Gomez-Canillas de Aceituno) są raptem 14km od morza.

Cómpeta

– Drogi w Andaluzji mi bardzo pasują. Choć zauważyłem to dopiero po ostatnim pobycie w Chorwacji, gdzie czasem jechało się zjazd 60 km/h, a wszędzie na poboczu rosły krzaki i praktycznie nie było widać co jest za zakrętem, nie mówiąc już o potencjalnym stresie czy coś z tych krzaków nie wyskoczy- wszak kozłów czy innych baranów tam pełno. Natomiast Andaluzja jest bardzo „czysta”. Zjazdy są bardzo przewidywalne, często widać drogę do przodu 3 zakręty i kilometr, po prostu jest dzięki temu bardzo bezpiecznie. Jeżeli dodamy do tego dość dobrą jakość asfaltów i mały ruch, to minimalizuje się nam ryzyko jakiegoś niebezpiecznego zdarzenia.

– Krajobrazy. Są niesamowite i tyle. Z jednej strony morze, które często da się dostrzec z przewyższenia rzędu kilkuset metrów, z drugiej strony ośnieżona Sierra Nevada. Dorzućmy do tego kilka smaczków obok których można przejechać jak np. formacje skalne rezerwatu Torcal de Antequera czy sosnowe lasy Montes de Málaga. Oprócz tego wszędzie avocado i zielone pastwiska.

Jeden z tysiąca pięknych widoczków

-Pogoda. Ok, oczywiście trzeba mieć szczęście. No ale nie wiem jak to jest, że ile razy jestem w Calpe to marznę, a ile razy w Andaluzji, to się czuje jakbym wygrał w totka (zazwyczaj jestem tak w pierwszej połowie marca). Będąc w 2017- był faktycznie jeden dzień deszczu i pizgawicy, drugi pochmurny, reszta przyzwoita czyli na krótki rękaw, może czasem rękawki. 2020- miałem na sobie dwa razy rękawki i to tylko przez pierwsze 30min jazdy, a ruszałem wtedy raczej wcześniej. Zdarzył się jeden dzień kiedy termometr pokazał 27*C i myślałem że lepiej tam nie może być….aż do 2023. Wtedy to był jakiś kosmos. Pomijając pierwsze 3-4dni kiedy było powiedzmy umiarkowane, to potem były dwa tygodnie smolenia. Przy morzu temperatury około 23, a w górach była inwersja- zdarzało się, że Garmin pokazywał powyżej 30*C (oczywiście podczas jazdy a nie postoju na słońcu, bo wtedy 40).

Smooooli

Nie piszę o konkretnych trasach, możecie to podglądnąć na mojej Stravie:
2017
2020
2023

Natomiast z takich miejsc gdzie trzeba być kolarsko, to na pewno:

– Przełęcz Ventas de Zafarraya- niesamowity przesmyk, gigantyczne skały, wygląda to jak jakieś wielkie wrota. Potem w kierunku zachodnim piękny płaskowyż na 1000 mnpm z kamienistymi pastwiskami.

Ventas de Zafarraya

– Torcal de Antequera. Jest to rezerwat, gdzie są ciekawe trasy na trekking (o tym za chwile), ale rowerem da się dojechać na parking przed wejściem, gdzie jest ogólnodostępny taras widokowy (na wysokości 1150mnpm z widokiem na morze).

Torcal de Antequera

– Montes de Málaga- wprawdzie jechałem tylko raz, ale w pamięci utkwił mi zapach sosen piekących się na słońcu. Trochę inne krajobrazy niż wszędzie dookoła i fajne zakręty o 360*.

– Podjazd z Almuñécar przez Otivar w stronę Jayena- można się wbić z poziomu morza na 1300m.

– Okolice Riogordo i Colmenar- bardzo ładny zielony rejon.

Okolice Riogordo

– Dziesiątki urokliwych Pueblos blancos, które najładniej oczywiście wyglądają z pewnej odległości, ale przejazd przez centrum jest zawsze przygodą, gdzie można podglądnąć trochę lokalnego życia. Osobiście moim ulubionym białym miasteczkiem jest Comares, które położone na wzgórzu jest widoczne bardzo często podczas treningów.

No dobra, to teraz szybki przewodnik co można zrobić albo zobaczyć w okolicy korzystając z tego, że wynajem samochodów w Hiszpanii jest wciąż śmiesznie tani. Zacznę od klasyki oraz ikon turystyki w Andaluzji, które pewnie już nie raz widzieliście w internetach albo i na żywo. Natomiast im dalej, tym będą mniej znane miejsca. Czasem rzucę tylko hasło, zakładam, że google macie opanowane 🙂 jak mam ślad GXP, to podrzucę link do Stravy, bo stamtąd można ściągnąć + jest tam też więcej zdjęć.

– Duże miasta w zasięgu na jeden dzień: Sewilla, Kordoba no i oczywiście sama Malaga. O każdym z tych miast można napisać książkę.

Sewilla


Kordoba

– Grenada i Alhambra to po prostu coś co trzeba zobaczyć i potem powtórzyć kiedy się tylko da:)

Alhambra a w tle Sierra Nevada

– Ronda z charakterystycznym mostem i areną do walk byków.

Ronda

– Caminito Del Rey, czyli ścieżka turystyczna praktycznie w ścianie wąwozu. Okryta trochę złą sławą zanim została przebudowana i ponownie udostępniona turystycznie. Aktualnie 100% bezpieczna i mało wymagająca, ale widoczki świetne. Na koniec wiszący most, ale 10x krótszy niż inne mniej znane w okolicy (poniżej)

Caminito Del Rey

– Dwa ciekawe miasteczka, które można zahaczyć w drodze do Sewilli lub Rondy. Wykute w skale Setenil de las Bodegas i Zahara de la Sierra z pięknymi widokami i górującą nad miasteczkiem twierdzą.

Setenil de las Bodega

Zahara de la Sierra

– Castillo Almodovar del Rio- piękny zamek, który warto zobaczyć w drodze do Cordoby. Warto zapłacić kilka euro i wejść do środka, bo jest sporo do zwiedzania i świetne widoki z wież. No a sam zamek jest najbardziej znany z tego, że zagrał w Grze o Tron 😉

Castillo Almodovar del Rio

– Cueva de Nerja. Imponująca jaskinia z największym na Świecie stalagnatem. Jest pula darmowych biletów- przez stronę www jest napisane jak je zdobyć- trzeba było kliknąć o danej godzinie, co poza sezonem nie jest trudne. No i przy okazji można zwiedzić miasteczko, a w szczególności znany punkt widokowy Balcón de Europa

Cueva de Nerja

– El Torcal de Antequera- piękny rezerwat przyrody z niesamowitymi formacjami skalnymi.
https://www.strava.com/activities/8714235988

Torcal de Antequera

– Ferraty Comares. Ferraty rozmieszczone przy wjeździe do miasteczka. Są to dość nowe ferraty. Nie mają dużej ekspozycji, większość dróg jest na wysokości 20-30m. Natomiast są dość wymagające fizycznie, jest sporo przeszkód na których dość mocno czuć ręce. To taki bardziej park linowy dla dorosłych niż trasa wspinaczkowa.
https://www.strava.com/activities/8717681903
Są też starsze ferraty po drugiej stronie wioski, nie wiem nie testowałem.

Starsze Ferraty w Comares


Nowsze Ferraty w Comares


Ferraty w Comares

-Camino de la fuente- to fajna ścieżka na niewymagający trekking czy nawet bardziej na spacer (większość wyasfaltowane/wybetonowane) zaczynająca się w Vinueli i ciągnąca się wzdłuż upraw Avocado w stronę zbiornika wodnego. Przy zalewie jest ogólnodostępna miejscówka na grilla z kilkoma paleniskami, raz nawet korzystaliśmy 🙂
https://www.strava.com/activities/8648490057

Camino de la fuente

-Lokalne ścieżki trekkingowe i szlaki turystyczne:
Frigiliana: to był taki rekonesans z wycofem tą samą drogą, bo było późno, nie była to jakaś spektakularna trasa, bardziej przy okazji odwiedzin miasteczka.
https://www.strava.com/activities/8653769253

Ścieżki nad Frigilianą

Cerro Gordo: króciutki 2km spacerek (acz ścieżka wymagająca miejscami) z ruinami wież i w towarzystwie kozic górskich.
https://www.strava.com/activities/8681856447

Cerro Gordo

Koziołki na Cerro Gordo

El Saltillo Canillas de Aceituno: bardzo fajne miejsce i mało znane. Start w Canillas de Aceituno, a celem jest wiszący most który ma około 50m i tyle samo wisi nad ziemią. Trasa powiedzmy średnio wymagająca, choć trzeba być uważnym, bo idzie się wprawdzie ścieżką, ale po niezabezpieczonym zboczu o sporym nachyleniu.
https://www.strava.com/activities/8691771358

Most na El Saltillo Canillas de Aceituno

Końcówka El Saltillo Canillas de Aceituno

Los Cahorros de Monachil: szlak ma około 7km. Niestety nie zamknąłem go w całości, bo wtedy nie mieliśmy jeszcze nosidełka dla dzieci. Tutaj też są wiszące mosty, tylko takie bardziej drewniane niż stalowe 😉
https://www.strava.com/activities/3158793127

– aha- wszyscy się pytają o Giblartar. Nie wiem, nie byłem, nie mam zdania. Jak ja kogoś się pytałem to opinie były raczej negatywne, tzn. nic specjalnego tam nie ma, ot skałka, widoczek na Afrykę i wszędzie głupie małpy 😉

No i to by było na tyle. Mam nadzieję, że jak będziecie w okolicy, to pozwiedzacie odrobinę popołudniami i w dni wolne od treningu, bo szczerze warto. Okolice są przepiękne i szkoda ograniczać się tylko do jazdy.

Dalmacja rowerem szosowym….i nie tylko

Wstęp
We wrześniu 2023 udało się odhaczyć rowerowo kolejną część Bałkan. Po kręceniu w Czarnogórze i na Istrii, tym razem rozjeżdżałem asfalty pod Splitem. Byłem w tych okolicach w 2011, ale bez roweru i w ogóle jakoś tak mało aktywnie, bardziej zwiedzanie i plażing. Moje podejście do jazdy rowerem w Chorwacji utwierdza się za każdym razem jak tam jestem i zacytuję tu to co napisałem już we wstępie opisu Istrii:
„Zakładam, że jadąc do CRO są to też wakacje, więc fajnie jest być przy morzu. No i tu się zaczyna problem- rzeźba terenu i związana z nią sieć dróg. Spora część chorwackiego wybrzeża wygląda tak: morze, wzdłuż morza droga krajowa o sporym natężeniu ruchu, a potem od razu góry ponad 1000mnpm gdzie albo mamy ślepe, marne drogi do górskich wiosek, albo raz na jakiś czas przebitkę przez góry na godzinę podjeżdżania. „

Gdzieś w górach

Widoczek na Omiś

Serio- wybór fajnego miejsca jest ciężki. Zakładam też, że jak chcemy coś potrenować, to jednak dobrze mieć jakieś góry, no ale właśnie takie akurat- ani nie za małe ani nie za duże. Istria miała swój klimacik, szczególnie piękne miasteczka położone na wzgórzach. Fakt- dało się znaleźć srogie nachylenia >20*, ale jednak większość półwyspu to takie bardziej wzgórza niż góry, a jeżeli jest jakiś dłuższy podjazd to bardzo niejednostajny- z wypłaszczeniami. No ale dobra miało być o Dalmacji a nie o Istrii ;).
Patrząc na mapę- wyglądało to fajnie (startowałem z Duce czyli wioski co łączy się z Omisiem). Po pierwsze dlatego, że najbliższe pasmo górskie ma 300-400m, pomiędzy nim a kolejnym pasmem, które ma już >1000m są dwie lokalne drogi, gdzie można kręcić przyjemne pętelki. Zresztą- to większe pasmo też da się objechać i wracając przez przedmieścia Splitu zamknąć pętelkę z niewiele ponad 100km na liczniku. Po drugie- mamy dość szybką ucieczkę na lokalne drogi i mało jazdy obciążoną krajówką przy morzu. Po trzecie- w Omisiu ujście ma rzeka Cetina, a droga przy niej daje nam kolejne możliwości wbicia się w głąb lądu. No i po czwarte w końcu- blisko jest park narodowy Biokovo z najwyżej położoną drogą asfaltową w Chorwacji i możliwością podjazdu na Sveti Jure, czyli z poziomu morza na 1762mnpm. To wszystko czyni okolice Omisia bardzo fajną bazą wypadową do jazdy szosówką po tej części Dalmacji.

W oddali Park Narodowy Biokovo

Drogi i kierowcy
Asfalty są bardzo spoko. Biorąc pod uwagę, że czasem jest to odcinek z wioski co ma 30 mieszkańców do wioski, która jest zupełnie opuszczona, to jakość tych dróg jest wręcz idealna. Przez 2 tygodnie nie miałem, żadnej sytuacji żebym wyłapał jakąś dziurę, co by mnie mocniej zestresowała. Asfalt w większości jest w zadowalającym stanie, natomiast drogi czasami są wąskie i do tego trzeba się przyzwyczaić. Przyzwyczaić po pierwsze w takim sensie, że zawsze trzeba być uważnym i skupionym i zakładać, że zza zakrętu może coś wyjechać. Po drugie w takim sensie, że często jedzie się praktycznie tunelem, bo pobocza nie ma- są albo skały albo krzaki z których jakieś dzikie zwierzę zawsze może wybiec. Ja jeździłem solo. Jazda w więcej osób- dwójkami była by dość niebezpieczna wg mnie- właśnie z racji na to, że jest wąsko, nie ma gdzie uciec, a Chorwaci na zakrętach nie zwalniają 😉 Ich typ jazdy się nie zmienił- jest brawurowy, szybki, ale jednocześnie dość pewny i jak się już przyzwyczaimy, to nawet można powiedzieć, że bezpieczny. To co się rzuciło w oczy, to na górskich wąskich odcinkach nie ma ludzi patrzących czy gadających przez tel. (im droga szersza i bezpieczniejsza, tym staje się to niestety częstsze). Ogólnie przez 2 tygodnie nie miałem jakiegoś mijania w bardzo bliskiej odległości, raz w okolicach Splitu coś ktoś pokrzyczał przez okno, ale wszędzie znajdzie się jakiś niewyżyty pseudo samiec w kryzysie wieku średniego, co zrobić. No a do trochę ograniczonego pola widzenia trzeba się przyzwyczaić- szczególnie na zjazdach. Już wiem, czemu tak lubię trasy w Andaluzji- tam po prostu jest mega bezpiecznie- wszystko widać, często na 3 zakręty i 1km do przodu, a tu w Dalmacji jest dość specyficznie.

Asfalt fajny, ale wąski



Zachód słońca nad Splitem

Trasy
Ogólnie odsyłam, do mojej stravy z tamtego okresu. Najczęściej wyjeżdżałem z Omisia na północ- mamy już po chwili do wyboru 4 drogi w dwóch kierunkach- trzy zaczynające się od podjazdu w stronę Gata, Tugare lub wąska (ale z zerowym ruchem) droga w kierunku Dubravy, do tego początkowo płaski wyjazd wzdłuż Cetiny. Podjazdy w okolicy są stabilne i mają takie fajne nachylenie, dobre treningowo- nie ma jakiś ścianek, tylko stabilne 5-8%. To czego mogę się przyczepić, to bardzo słabe wyprofilowanie na 180* (tzw. patelniach)…nawet nie słabe, tylko jego kompletny brak. Ciężko na zjeździe się fajnie na takim zakręcie złożyć i trzeba mocno zwalniać. Ogólnie większość zjazdów jest mocno pokręcona. Jedyny trochę inny od wszystkich- szybszy i z dobrą widocznością to ten z Gornji Dolac w stronę Zavala. Górki są powiedzmy umiarkowane- zazwyczaj wychodziło mi około 1800m przewyższeń na 100km. Z miejsc, które mi się bardzo podobały, to na pewno widoczek na Omiś i ujście Cetiny (43.4606744N, 16.7002797E). Pięknie wyglądał też brzeg Adriatyku widoczny zaraz za odbiciem z nadmorskiej drogi D8 na D39 (43.4005564N, 16.8943967E) tak w połowie drogi między Makarską i Omisiem. Oczywiście bardzo klimatyczne były małe, górskie wioski, często w połowie opuszczone, upchane na stokach o takim nachyleniu, że gdy jedzie się drogą, która je trawersuje, to z jednej strony drogi ma się na swoim poziomie dachy domów, a z drugiej piwnice. Niestety nie udało się zrealizować najważniejszego planu, czyli wjazdu na Sveti Jure. Ogólnie wszystko sprzyjało- był czas, była pogoda, no i co? Okazało się, że w drugim tygodniu kiedy planowałem wjazd droga była otwarta tylko do tarasu widokowego Sky Walk, bo wyżej była zamknięta z powodu remontu….a wcześniej na stronie parku narodowego nie było o tym żadnej informacji. Dowiedziałem się o tym dopiero po zapytaniu czemu nie mogę kupić biletów na dany dzień. No nic trudno- będzie powód, żeby tu wrócić….może w końcu kiedyś uda się zrealizować moje marzenie o bikepackingu do Chorwacji. Natomiast okolica słabo nadaje się na rowerowanie turystyczno- rodzinne. Mieliśmy przyczepkę, ale rowerowo użyliśmy jej tylko raz i to jechaliśmy specjalnie samochodem w jedyny bardziej płaski obszar w okolicy. W Duce jest taki mini betonowy deptak przy morzu w stronę Omisia, ale ma on może z kilometr. Za dużo opcji w tym rejonie na jazdę z dziećmi nie ma.

PN Biokovo

Turystyka
Jako, że nie samym rowerem człowiek żyje, to podrzucam kilka tematów na popołudnia:

-Miasta warte zwiedzania w okolicy: Split, Trogir, Omis, Makarska, a na dłuższą wyprawę Mostar w Bośni (po drodze jest Medjugorie)

Mostar


Split

-Salona- ruiny rzymskiego miasta.

Salona


Salona

-Treking- chodziliśmy po Parku Narodowym Biokovo, szlakami nad Gornje Sitno, w okolicach Tugare, do Crkvi Gospe Snjezne nad Duce i do Fortecy nad Omisiem. Ogólnie szlaki górskie są tu raczej trudniejsze niż łatwiejsze. Dystanse uciekają niewiarygodnie powoli, a zmrok we wrześniu nastaje szybko, więc trzeba to brać pod uwagę planując trasę. No i koniecznie wgrać sobie gpx’a, bo choć szlaki zazwyczaj się dobrze oznaczone, to jedno pogubienie może nas dużo kosztować, a teren czasami jest bardzo jednorodny bez ścieżki i trzeba szukać kółeczek namalowanych na kamieniach.

Szlak turystyczny nad Duce


Biegowo nad Duce


Szlaki nad Gornje Sitno

-Sky Walk Biokovo. Flagowa atrakcja Parku Narodowego, fajne, ale jakoś spodziewałem się więcej…no ale z trekkingiem po okolicznych górach można to połączyć.
-W obrębie miasta Omiś jest też mniejszy fort do zwiedzania, a 300m nad miastem wspomniana forteca.

Szlak na Fortecę


Forteca nad Omisiem

-Ferrata na Fortecę. Mi szczerze się średnio podobała jako ferrata. Jest to bardziej ubezpieczony szlak wspinaczkowy, ale dla kogoś, kto jest ogarnięty w górach nie jest on bardzo problematyczny, choć oczywiście jedno poślizgnięcie może się tu skończyć tragicznie, to czasem przepinanie się co 5m trochę denerwuje. Natomiast widoki na Omiś, niższy fort i ujście Cetiny przepiękne. Jest też jakaś mini ferrata w górach nad Splitem (Perunika), ale nie testowałem. Przy wyjeździe z Omisia wzdłuż Cetiny są też stanowiska do wspinaczki.

Via Ferrata Fortica

-Tyrolka nad Cetiną, która ma 700m i w najwyżsyzm punkcie 150m nad ziemią. Nie tesotwałem, ale następnym razem nie omieszkam
-Spływy kajakowe i rafting Cetiną.
-Dziesiątki punktów widokowych przy drogach z mini parkingami. Fajny widoczek był też z wioski Zadvarie na wodospady Gubavica, z których największy ma 50m i tam też sam kanion Cetiny wyglądał imponująco.

Wodospady Gubavica

-Są też trasy enduro, nie były jakoś specjalnie obłożone, więc jedną przez chwilę zbiegałem i wyglądały na dość wymagające (nad wioską Duce)
-W połowie października jest festiwal biegowy po okolicznych górkach Dalmacija Ultra Trail z dystansami (w 2023) 16,26,57,122….kto wie, może kiedyś 🙂
No i tyle. Kolejna fajna miejscówka, gdzie człowiek aktywny nie będzie się nudził. Polecam 🙂