Archiwum kategorii: Biegówki

Trasy biegowe w Górach Bialskich i Masywie Śnieżnika

Trzy tygodnie temu testowałem kolejną miejscówkę na biegówkowej mapie Polski. Tym razem wybór padł na Góry Bialskie i Masyw Śnieżnika. Przez kilka ostatnich lat pojawiło się sporo nowych miejsc, w których można pobiegać na nartach…i dobrze, bo ile razy wspomnę sobie o zatłoczonych Jakuszycach, to zbieram się i próbuję odkryć coś nowego- rok temu Harrachov i Karłów, a w tym roku właśnie Góry Bialskie.

Plan zakładał pięć dni na biegówkach, więc trzeba było znaleźć jakieś lokum do spania- z tym nie było na szczęście problemu, bo ilekroć jestem w Stroniu to korzystam z zaprzyjaźnionego ośrodka Ski & Bike House, który jak zwykle polecam. No i właśnie tutaj pierwsza sprawa jeżeli chodzi o trasy biegowe w okolicy. Niestety nie da się zrobić takiej akcji, że się wychodzi z pensjonatu i ma się trasy biegowe w zasięgu 100m marszu jak np. w Harrachovie. Wprawdzie punktów startu jest kilka, ale trzeba do nich dojechać samochodem- około 20 minut do Bielic albo 15 minut do Nowej Morawy i co gorsza potem wrócić, co dość mocno mi dało w kość w pierwszy dzień kiedy było -15*C a po treningu samochód zimny. No i to w sumie jest jedyny minus tych tras, a teraz już same pozytywy.

Okolice Stronia Śląskiego o poranku. Zostawiam za sobą miasto i jadę kilka km na parking do Bielic


Początek tras biegowych na parkingu za leśniczówką w Bielicach

Po pierwsze mamy do dyspozycji bardzo fajną mapę wydaną przez gminę Stronie Śląskie- dostępna on-line, albo w wersji papierowej- laminowanej w Centrum Edukacji, Turystyki i Kultury, w Ski & Bike House też zawsze kilka sztuk jest. Oczywiście na trasach są odpowiednie drogowskazy z zaznaczonymi odległościami.

Ogólnie miejsc startu jest kilka, ale dwa pierwsze są najsensowniejsze:
– Bielice- trzeba przejechać całą wioskę, potem za zakaz wjazdu (z dopiskiem „nie dotyczy narciarzy biegowych” ) i do dyspozycji jest fajny leśny parking przy którym bezpośrednio zaczynają się trasy. Do dyspozycji mamy najpierw podbieg Doliną Białej Lądeckiej, pętlę Biały Spław po polskiej stronie, ew. możliwość pobiegnięcia łącznikiem do Nowej Morawy lub przebicie się na stronę czeską. U naszych południowych sąsiadów mamy kilka fajnych pętelek, które przebiegją przy schronisku Paprsek. Mamy tutaj do dyspozycji pewnie ze sto km tras jak nie lepiej, które są dość ciekawe, ale czasem wymagające. Ogólnie na takich treningach 50km wychodziło z 1200m przewyższenia, co jest już całkiem fajnym rezultatem. Bardzo mi też odpowiada profil tras- na sam początek jest jednostajny podbieg, dobre 50minut idealnie na rozgrzewkę, potem różne pętle, a na koniec znów zjazd do Bielic, gdzie już można odsapnąć i lekko z górki zakończyć trening. Jest kilka fajnych miejsc widokowych- w szczególności polecam szlak graniczny i okolice góry Brusek i Przełęczy Trzech Granic.

Trasa na pętli Biały Spław


Piękne warunki


Szlak graniczny w okolicy szczytu Brusek

– Nowa Morawa- parking trochę przed Przełęczą Płoszczyna. Można z niego pobiec na wschód w kierunku tras w Bielicach lub przejść na drugą stronę asfaltu i ruszyć w kierunku Śnieżnika. Ta trasa ma taki minus, że po prostu trzeba pobiec i wrócić tą samą drogą, praktycznie nie ma pętli i odnóg ( z wyjątkiem 7km dookoła góry Młyńsko)….ale widoczki są takie że i 10 razy można tą drogą biec i się nie znudzi. Po pierwsze piękne osie widokowe na Śnieżnik, który jest coraz bliżej i od tej strony prezentuje się przepięknie….zazwyczaj idąc od Kletna nie widzi się majestatu tej góry, natomiast biegnąc trasą z Nowej Morawy ośnieżone strome zbocza robią wielkie wrażenie. Z drugiej strony biegnąc Drogą Nad Lejami pokazują się piękne widoki na całą kotlinę. Wisienką na torcie jest możliwość podbiegu pod Schronisko na Śnieżniku (a potem zjazdu na którym można spokojnie polecieć >50km/h). Niestety im bliżej Kletna i Śnieżnika tym więcej turystów na trasach- szczególnie w miejscu gdzie biegną razem z niebieskim szlakiem pieszym. Jednak trzeba przyznać- ślady do klasyka nienaruszone, ale łyżwiarze mogą już narzekać. Dodatkowo trzeba uważać na odcinek od Porębka do Przełęczy Śnieżnickiej- tamten szlak jest dość mocno kamienisty i potrzeba dużo śniegu, aby był przejezdny bez przeszkód- mi się akurat udało, bo sypało mocno kilka dni przed moim przyjazdem.

– Są jeszcze punkty startowe z Janowej Góry, Kletna, Kamienicy i górnej stacji wyciągu Żmija, ale ich nie testowałem.

Kolejną lokalizacją skąd można wystartować to parking za Nową Morawą- ruszam w stronę Śnieżnika


Trasy biegowe w rejonie Kamienicy mają świetne osie widokowe


Panorama z Drogi nad Lejami

Odnośnie przygotowania tras, to jest bardzo fajnie- gmina dba o turystów i to nie tylko od święta i w weekendy, ale i w środku tygodnia jeżeli są opady śniegu. Aktualny stan można sprawdzić na stronie www. Ratrak podczepiony jest też pod system GPS bilestopy.cz. Na trasach co roku rozgrywana jest impreza sportowa Ultrabiel, na której można się zmierzyć z dystansami 30km i 60km.

Schronisko PTTK na Śniezniku


Najlepsza kanapa na świecie z najpiękniejszym widokiem

Ogólnie rzecz biorąc świetna miejscówka, bardzo przyjemne góry do uprawiania narciarstwa biegowego. Tereny Gór Bialskich są dość dzikie- chyba po raz pierwszy od dawna nie miałem zasięgu w komórce…i dobrze, bo to w końcu chodzi, aby się oderwać od miejskiej rzeczywistości i poobcować sam na sam z naturą. Sportowo wyjazd udał się w 100%- prawie 200km w nogach 5200m w pionie w tym dwa dni trening po 50km i to wszystko przy pięknej pogodzie. Na koniec zapraszam na filmik, który udało się nakręcić na trasach.

Jakuszyce vs. Harrachov, czyli swoje chwalicie, cudzego nie znacie

Wstęp
Mam nadzieję, że nikt mnie nie znienawidzi po tym tekście, bo wiem że Jakuszyce to dla wielu ludzi miejsce kultowe…zresztą dla mnie też. Chyba jak 90% ludzi z Dolnego Śląska zaliczałem tam swoje pierwsze gleby na biegówkach. Zresztą jeżeli faktycznie zaczynamy naszą przygodę z nartami biegowymi to oczywiście polecam Jakuszyce z wiadomych powodów. Wszystko jest tam w miarę jasne- parking, zaraz obok wypożyczalnie, a za nimi już polana z założonymi śladami i kilkaset metrów po płaskim idealne do trenowania pierwszych kroków. Jednak jeżeli Jakuszyce znasz na wylot i mimo tego 10ty raz w sezonie parkujesz na Polanie, to czemu nie przejechać raptem 6km dalej i nie rozkoszować się nieskończoną ilością tras w okolicach Harrachova. Postaram się więc przedstawić pewne porównanie tras w Jakuszycach i Harrachowie- może trochę bardziej z naciskiem na opis tej drugiej miejscówki.

I to jest to!

1.Trasy- utrzymanie i ich mnogość, różnorodność.
To po pierwsze, bo wg mnie najważniejsze. Dość dobry przegląd miałem rok temu kiedy byłem 5 dni na biegówkach- pierwsze dwa w Jakuszycach- a trzy kolejne w Harrachovie. Akurat panowała wtedy klęska urodzaju i co nocy dosypywało 20-30cm śniegu. Jeżeli chodzi o utrzymanie, to w Jakucji byłem o 10:15 i po nocnych opadach trasy były jeszcze dość miękkie, mi w klasyku jeszcze to nie przeszkadzało, ale łyżwiarze się zapadali. W Harrachovie kiedyś pobiegłem sobie na start tras biegowych na porannym rozruchu przed 8:00 i trasy były jak stół. Ogólnie jakoś w Czechach zawsze jest ślad pod klasyka lux jak spod linijki, a u nas jakoś tak czasem mam wrażenie, że tyle co ludzie wyjeżdżą. Oczywiście zależy gdzie- wiadomo, że w weekend po trasie spacerowej Polana- Orle to i po 2h po przejeździe ratraka ślady są w marnym stanie. Dzieje się tak po pierwsze z racji na ilość ludzi, a po drugie ze względu na to, że jest to pierwsza trasa jaką pokonują początkujący i ich zdolność do wychodzenia ze śladów bez ich niszczenia jest bardzo mała.
Mnogość tras- to jest piękne, że można w Czechach wystartować z Nowego Mesta pod Smrkiem i przez Harrachov, Rokytnice, Spindleruv Mlyn i Pec dotrzeć aż do Zaclera- praktycznie bez odpinania nart! Zresztą zobaczcie sami- mi w planowaniu tras bardzo pomaga www.mapy.cz w wersji zimowej. Zazwyczaj wszystko to co jest niebieską ciągłą linią to są to trasy przygotowywane przez ratrak. Niebieska przerywana to szlaki raczej pod ski-toury. Fioletowe natomiast są to trasy typowo sportowe- bardziej wymagające, ale otwarte (chyba że są jakieś zawody) dla wszystkich.
W końcu różnorodność tras- amplitudy wysokości są zupełnie inne niż w Jakuszycach. Jeżeli ktoś lubi prędkość na biegówkach, to też będzie zadowolony, bo można się już nieźle napędzić. Choć oczywiście działa to w dwie strony- jeżeli ktoś jest bardziej początkujący, albo boi się szybko zjeżdżać na biegówkach, to z pewnością bardziej doceni Jakuszyce. Ale i w Czechach można wybrać trasy bardziej spacerowe- w sumie cała Karkonoska Magistrala taka jest. No i na koniec wysokość- 1400m n.p.m. w okolicach Kotela robi wrażenie, bo wiadomo, że w górach im wyżej tym ładniej i o tym w kolejnym punkcie.

Dość szybko można się dostać z Harrachova na szczyt Certovej Hory, gdzie znajduje się górna stacja wyciągu

Traski wyglądają tak- jak od linijki

2. Widoki
Choć 1400m n.p.m. to najwyżej gdzie byłem na biegówkach, to było tam ciut mgliście i dopiero na zjeździe do Szpindla kiedy wyszło słońce zbierałem szczękę ze śniegu…albo potem tego samego dnia. Odcinek Karkonoskiej Magistrali Labskiej Boudy do Vosecka Bouda- trochę na wschód od Szrenicy- wszystko przepięknie ośnieżone, słońce daje po oczach, na grani Karkonoszy skałki na Twarożniku, stacja przekaźnikowa nad kotłami, a oddali wyłania się z mgły szczyt Śnieżki i po prostu wielkie WOW! Tą scenę widać w pod koniec filmu znajdującego się na samym dole tego opisu, choć wiadomo że wideo oddaje 10% tego jak prezentował się krajobraz w tamtym momencie. A Jakuszyce wyglądają mniej więcej tak- polana,las,las,las,Orle,las,las,las,Samolot,las,las,las,las,las i niestety zero różnorodności. Pod względem krajobrazowym Harrachov wygrywa dla mnie 10:0 z Jakuszycami.

Jak są taaaakie widoki…

…to trzeba na chwilkę się zatrzymać i pokontemplować.

3. Mało ludzi
Już nawet nie mam na myśli, że większość z nas jeździ w góry po to żeby się odchamić i unikamy takich miejsc jak Kasprowy czy Gubałówka, a niestety z każdym rokiem Jakuszycom blisko do tego (gorszego) sortu pseudo-górskich miejsc. To już nie te czasy, gdzie się przyjeżdżało na luzie na pusty parking, przebierało się kulturalnie w szatni i do skarbonki wrzucało datek na utrzymanie tras. Mam po prostu wrażenie, że mimo tego że w Czechach biegówki są dużo bardziej popularne niż u nas, to dzięki temu, że mają pierdylion kilometrów tras to zagęszczenie ludzi na nich jest bardzo małe co przekłada się też na plus jeżeli chodzi o stan tras. Serio czasem zdarzało się, że startuję z Harrachowa ,wspinam się pod Certovą Horę potem w stronę Rokytnic mam w nogach 10km, a po drodze mijałem 5 osób….a jest sobota. Po prostu nikt przy zdrowych zmysłach mieszkający w Vrchlabi, Teplicach czy innej jakiejś tam Łomiance nad Papieżem (wolne tłumaczenie Lomnice nad Popelkou) nie jedzie nawet tych 20km do Harrachova mając trasy biegowe 300m od domu. I znów nawet nie chodzi mi o to, że czasem fajnie pobyć właśnie samemu w górach, to po prostu lepiej się biega, jak nie trzeba co 100m wyłazić ze śladów czy zmieniać tempa.

Brak słów

4. Jedzenie
No dobra to będzie krótki punkt, ale wiemy o co chodzi w życiu 😉 W życiu chodzi o to, żeby raz na jakiś czas pochłonąć smażony syr, popić Cernym Kozlem, a na koniec zagryźć Studentską;) A wieczorem kiedy już jesteśmy zatankowani pod korek otworzyć jeszcze tubkę Lentylek i wydusić ją na raz….dopychając Tatranką….i popić Kofolą żeby jakoś przeszło ;). Wszystko to zupełnie bez skrupułów, bo kolejnego dnia wstajemy rano i po lekkim rozruchu, odwiedzeniu lokalnej piekarni i śniadanku znów walimy 6h po górach i 4tyś kcal idzie precz.

Standardowe zakupy 😉

Poranne rozruchy można sobie urozmaicić tak 😉 (hint: tablica z informacją o zakazie wstępu stoi tylko od góry mamuciej skoczni 😉 )

5.Pozostałe praktyczne informacje
Co jeszcze mogę doradzić odnośnie Harrachova i uprawiania narciarstwa biegowego w jego okolicy. Na pewno przy planowaniu tras wspomniana mapa.cz w wersji zimowej ( i aplikacja na telefon). Niebieskie kreski ciągłe chyba zawsze były wyratrakowane. Po przerywanych starałem się nie jeździć, ale raz (aby dostać się na Kotela) musiałem- od Dvoracky do Karkonoskiej Magistrali było słabo- raczej trasa na toury. No ale znów- Karkonoska Magistrala od Labskiej Boudy do Voseckiej Boudy jest kreskowana, a była pięknie wyratrakowana (choć bez śladu do klasyka)
Opis tras i oznaczenia szlaków są idealne- przy każdym skrzyżowaniu stoi znak z pokazaną całą okolicą z numerami tabliczek, odległościami pomiędzy, no cud, miód i ideał.
W kwestii parkingów nie pomogę, bo zazwyczaj jestem tam na kilka dni i parkuję pod pensjonatem, ale na pewno jest parking pod wyciągami do zjazdówek skąd blisko poprzez trasy sportowe na drogę na Certovą Horę. Jest też duży parking koło dworca autobusowego i muzeum górskiego (pewnie tańszy niż koło wyciągu), skąd startuje Magistrala, którą po kilku km docieramy do Mumlavskiego Wodospadu a dalej w stronę Voseckiej Boudy i Szpindlerowego (choć ja nie lubię podbiegać tą drogą, bo Magistrala strasznie powoli i mozolnie się wznosi).
W ogóle jak widzicie na mapy.cz miejsc aby wystartować z Harrachova na biegówkach jest chyba z 5 czy 6. Gdzie by się nie spało czy gdzie się nie postawi auta, to zawsze będzie kwestia max 300-400m.
Na stronie www Ski Arealu Harrachov dostępna jest informacja o przejezdności tras i ostatnim ratrakowaniu.

Tablica informacyjna jaką znajdziemy przy trasach biegowych

Na koniec filmik ze wspomnianego pięciodniowego pobytu w Jakuszycach i Harrachovie na początku roku 2017:

Podsumowanie sezonu 2016 i trochę aktualności

Sezon 2017 już bliżej niż dalej, a ja ciągle nie podsumowałem poprzedniego. No ale w końcu znalazłem trochę czasu i odpowiednia strona pojawiła się już na www. A co nowego? No cóż- robię wszystko, aby sezon 2017 był lepszy niż 2016. Zrobione dobre cykle wytrzymałościowe w grudniu na szosie, a na początku roku na biegówkach (5 dni w górach to jest to!), teraz trochę większy nacisk na siłę. W kolejnym tygodniu trochę lżej, później zostaje jeden mikrocykl treningowy, odpoczynek i zgrupowanie! Czyli jeszcze miesiąc zimy, a potem laaaato :). Ten weekend choć zimny, to udało się coś pojeździć na szosie. Ogólnie wszystko zgodnie z planem. W międzyczasie zacząłem się jeszcze bawić na Instagramie i zmontowałem filmik z biegówek- zobaczcie jak było bajecznie w Karkonoszach:

Ostatnie biegówki i finał WNoF

Czas w kierunku nowego sezonu pędzi nieubłaganie…. forma rośnie, waga spada, treningi coraz bardziej specjalistyczne….tylko coś pogoda zdaje się nie nadążać ;). Jakoś miesiąc temu zaczynało się zgrupowanie w Hiszpanii i w życiu mi nie przyszło do pomyślenia, że po tych 2 tygodniach jazdy w ciepełku przyjdzie mi jeszcze wyskoczyć na biegówki. No ale cóż- sypnęło śniegiem, Rodzina wybierała się na zjazdówki do Zieleńca, no to nie mogłem przepuścić okazji ;). Zapowiadał się piękny dzień, choć góry z rana trzymały mgłę, ale koło 12 zrobiło się na 2-3 godzinki przepięknie, słonecznie i trochę nawet wiosennie. Pyknęło prawie 60km, dobre 6 godzin treningu, no i to był już faktycznie chyba ostatni raz w tym roku (oby 😉 ).

Mgliste początki na Velkej Deštnnie Żeby nie było- biegam klasykiem, łyżwą tylko krótkie odcinki (bo jednak na nartach do klasyka to nie to) jak mi się znudzi i ew. do zdjęć bo fajniej wygląda ;) Taka wiosna! :) A na koniec znów więcej chmurek, ale klimacik fajny :)

Pożegnanie zimy nr już sam nie wiem który w tym roku 😉

Góry Orlickie oblatane 🙂
https://www.strava.com/activities/518566823/embed/0e15e0b14fee90e5f3cdff7f428fef204d2eb0eb

Opublikowany przez Mikemtb.pl – strona rowerowa Mike'a, Michał Antosz na 16 marca 2016

Z ciekawych rzeczy w zeszłym tygodniu odbył się ostatni etap biegów na orientację Wrocław Night o-Fight. Z racji na to, że był to finał, to zawody rozgrywane były w innej formule niż pozostałe 4 edycje- zawodnicy nie startowali z minutowymi interwałami, tylko tym razem wszystkie punkty z klasyfikacji generalnej zostały przeliczone na stratę czasową i start odbywał się w formie biegu pościgowego. Ciekawe doświadczenie- szczególnie, że w okolicy mojej minuty startowało chyba z 10 zawodników w ciągu 60sek, w tym Janusz z którym przez cały cykl się zakumplowaliśmy i Krystian z Mitutoyo AZS Wratislavia. Piotrek natomiast startował już po wszystkich, bo nie miał wymaganych trzech startów do generalki.
Do tej pory startowałem w trzech edycjach. We czwartej- odbywającej się na Narodowym Forum Muzyki niestety nie mogłem brać udziału, bo byłem wtedy na zgrupowaniu. Bardzo mi szkoda tego etapu, bo to musiało być świetne doświadczenie tak bardzo odmienne od innych biegów. No dobra NFM znam całkiem nieźle, bo spędziłem tam kilka dni w robocie podczas budowy ;)….choć w sumie tylko na parterze i +1, a bieg był chyba na sześciu czy ośmiu poziomach 🙂
W każdym razie po trzech edycjach (z czego punktowałem na dwóch) zajmowałem odległe 82 miejsce w kategorii M Senior (roczniki 72-99). Może w biegach na orientację tak zawsze jest, sam nie wiem, doświadczenie z biegiem pościgowym żadne, ale interwały czasowe na które zostały przełożone dotychczasowe punkty były bardzo małe- no ale dla mnie tym lepiej, bo ostatni etap zlokalizowany był na Bartoszowicach. Może nie powiem, że to moja parafia, bo przez większość życia mieszkałem na Biskupinie, no ale nie daleko i często tu bywam- miałem nadzieję że to pomoże. Szczerze jednak….jak się jest zapatrzonym w mapę i patrzy się tylko na te kreseczki i ścieżki, to znajomość terenu ma małe znaczenie. Chyba tylko jeden z 20kilku punktów kontrolnych był umieszczony tak, że patrzę na mapę i „o to tam pod pawilonem handlowym między mięsnym a byłym fryzjerem, gdzie swojego czasu kręcono „Pierwszą Miłość” 😉
Fakt jednak jest taki, że w tym dniu byłem w gazie i to zarówno orientalistycznie i wydolnościowo. Pomieszałem się tylko przy jednym punkcie lekko- strata może 10sek. Reszta znaleziona bez błądzenia, choć często wybierałem ciut dłuższe warianty dobiegu, żeby mieć pewność. A nogi niosły same, serducho na koniec po 25min pokazało na zegarku średni puls 178 i max 185….5:03 min/km licząc razem z rozkminianiem mapy i podbijaniem punktów 🙂 Fajnie 🙂 To były świetne imprezy, wręcz idealne dla kolarza na zimę. Dobry bieg ostatnim etapie wywindował mnie na 18naste miejsce w klasyfikacji generalnej…fajny awans 64 miejsca 🙂

Punkt Kontrolny na placu zabaw ;) kiedyś nieopodal po maturze chodziliśmy na kremó....na siłownie znaczy się ;) moja dzielnia! :) Foto (C) Dobre Światło https://www.facebook.com/dobreswiatlo/ Lubię ślady GPS z biegów na orientację :)

W weekend jeszcze docisnąłem obciążenie treningowe, a teraz już trochę odpoczywam, bo mam zamiar pojeździć trochę w Święta (jak zwykle po Podkarpaciu), potem dzień-dwa regeneracji i zgrupowanie MTB Votum Orbea Team Wrocław w Przesiece. W międzyczasie składanie nowego sprzętu na sezon 2016 i lada dzień pierwsze starty 🙂

A z nowości na stronie pojawił się jeszcze test kasku do jazdy na czas Force Globe

Szyba robi robotę :)

Biegówki po Górach Orlickich i nowy dział na stronie

Piękna niedziela za mną. Wreszcie po raz pierwszy w tym roku odwiedziłem góry na biegówkach. Jest trochę tych miejsc do biegania w okolicy- oczywiście Jakuszyce, Jamrozowa Polana, Góry Sowie, Okolice Stronia, Spalonej. Mi pasują Góry Orlickie- zazwyczaj z tego powodu, że jak Rodzina jedzie na zjazdówki do Zieleńca, to mnie wyrzucają po drodze o 9:00 i „kończymy jazdę kilkanaście minut po 16, nara” 😉 no i co zrobisz- trzeba biegać bo zimno;). Takie dni jak wczoraj uwielbiam- świeży śnieg na polanach, trasy przygotowane i słońce cały czas. Choć z tymi trasami jest różnie w tamtych rejonach. Nad Zieleńcem po polskiej stronie jest kilka km tras, ale chyba tylko raz trafiłem na nie w dobrym stanie, ale ślad do klasyka zazwyczaj jest przetarty. Tak było i tym razem, więc szybko uciekłem na czeską stronę. Tam jednak też trochę słabo. Główny szlak prowadzący przez Velką Deštnę, Homole do Pěticestí niby ubity (tak wracałem), ale ślady do klasyka bez ładu i składu- widać że wyjeżdżone przez ludzi a nie zrobione maszynowo. Natomiast wzrok, zaraz po zjeździe z Desztny, przykuła piękna trasa odbijająca w dół i nie mając pojęcia gdzie prowadzi zjechałem dobre kilka km do wioski Orlické Záhoří- stamtąd pochodzą te poniższe zdjęcia z ośnieżonymi bezkresnymi polanami. Potem znów trzeba było się wdrapać w górę i jakoś udało się dostać do znanego punktu jakim był Pěticestí, odwiedziłem jeszcze Ski Areal Říčky i czas wracać. Piękny dzień i dobry trening 54km w nogach, 1600m przewyższenia i robota zrobiona 🙂

A teraz czas na zdjęcia 🙂

Masarykova Chata nad zieleńcem Polska w dolinie. :) Julien do teamu chciał zgarnąć :) Trasami biegowymi można dobiec do Ski centrum Říčky v Orlických horách. Pięknie ośnieżone drzewa. A podobno pod słońce zdjęcia się nie udają ;). Piękne widoki. Idealnie przygotowana trasa. Super pogoda. No dobra to już ostatnie zdjęcie z tego miejsca ;). Taki zachód słońca

Na biegówkach po Orlickich

Dziś biegówki po czeskiej stronie Gór Orlickich. Piękna zima, dziś na szybciora filmik, jutro postaram się podrzucić trochę fotek, bo są przekozackie- kilka na Stravie, ale z komóry i się nie umywają do tych co mam na GoPro . Śnieg+słońce+narty……eh bym mógł żyć w lesie, jeść śnieg i codziennie ganiać w tę i nazad 😉
http://www.strava.com/activities/472433833

Posted by Mikemtb.pl – strona rowerowa Mike'a, Michał Antosz on 17 stycznia 2016

No i jeszcze jedna sprawa na koniec. Na www jest nowy dział „Miejsca”. Na razie jest jedno, ale za to jakie- Ślęża, Radunia i wszystko co wiem na ten temat. W planach jeszcze kilka fajnych miejscówek, o których nie wszyscy wiedzą- na razie z najbliższej okolicy- Kilimandżaro, Lasek Osobowicki, Lasek Bukowy w Trzebnicy… O Ślęży i Raduni jest pierwszy wpis nie bez przyczyny. Aktualnie Piotr „Szwed” Szwedowski zbiera fundusze na rozwinięcie sieci ścieżek w okolicy. Polecam wesprzeć projekt, bo chyba każdy na tym w przyszłości skorzysta.

Tydzień z biegówkami i 500 lików na Facebooku

Kilka informacji i fotek z ostatnich dni. Po Rapha Festive 500km trzeba było trochę odpocząć. Poprzedni weekend już nieco zimowy, co w sumie podpasowało, bo i tak w planach regeneracja. Po sobotniej przejażdżce w śniegu (z której zdjęcia w poprzednim wpisie), niedziela zapowiadała się mroźnie. No ale jak odpoczynek, to odpoczynek- pojechaliśmy sobie z Piotrkiem lekko pochodzić po Pogórzu Kaczawskim. Bardzo urokliwe miejsce tzw. Kraina Wygasłych Wulkanów, fajne wąwoziki, szlaki turystyczne które niezliczoną ilość razy przecinają strumyczki, wieże widokowe i pozostałości po wulkanicznych kominach. Mimo 15*C na minusie chodziło się bardzo miło.

Widoczki z wieży na górce Radogost Nek wulkaniczny- Małe Organy Myśliborskie

Początek kolejnego tygodnia to lekkie treningi, w środę też jeszcze nie za długi, ale miałem w planie około 3h szosy, tyle że pogoda dalej zimowa, a drogi białe. Z drugiej strony w górach śniegu brak i zero szans na biegówki (w Jakuszycach popadało mocniej dopiero ze 2 dni temu). Te opady śniegu, które były w okolicy Nowego Roku leciały dość wąskim pasmem- we Wrocławiu jeszcze coś popadało, ale praktycznie 30km na zachód już było bez śniegu. Zaryzykowałem i ruszyłem w drugą stronę, parkując samochód w Siechnicach za Elektrociepłownią i sumie to był błąd- warunki w lesie były, ale tak powiedzmy na 3=. Od Siechnic do Jeziorka Dziewiczego szlak prowadzi wzdłuż torów i zdarza się tłuczeń, a śniegu jednak trochę za mało aby go przykryć. Odcinek od Jeziorka do Kotowic już dużo lepszy. Jednak super warunki dopiero na wałach. Tak już zupełnie bezproblemowo dało się śmigać bez obawy o uszkodzenie nart. Świetna sprawa te wały- ponad 10km idealnego podłoża pod biegówki- bardzo drobny szuter, więc nawet 5cm śniegu wystarczy. No i pobiegałem sobie 3 godzinki z wielką radością, bo to moje pierwsze biegówki od 2 lat chyba.

Dobrze jest znów mieć przypięte narty :) Las koło Kotowic

Jeeeee biegówy, w końcu 😀

Posted by Mikemtb.pl – strona rowerowa Mike'a, Michał Antosz on 6 stycznia 2016

W sobotę i niedzielę powtórzyłem biegówki. Tym razem już zaparkowałem od razu w Kotowicach, dzięki czemu ominąłem słaby fragment. W piątek rano spadło dobre kilka cm nowego śniegu, ale potem w czasie dnia była dość sroga odwilż i miałem duże obawy czy się uda biegać. Na szczęście znajomi mieszkają blisko i dali zielone światło i faktycznie- zacząłem z samego rana póki był mrozik i było rewelacyjnie. Tym razem cały czas na słoneczku i 4 godzinki zleciały. W niedzielę chciałem już wyciągnąć szosówkę- jednak na rowerze też by się przydało coś pojeździć, jednak warunki z rana były bardzo słabe, gęsta mgła i widoczność we Wrocławiu na 30m. Nie chciałem ryzykować po pierwsze bliskiego spotkania z samochodem, po drugie wywrotki na oblodzonej jezdni. Potem okazało się, że obie obawy były na wyrost, bo mgła zniknęła 5km za miastem, a temperatura był lekko na plusie, ale kto mnie zna, wie że zawsze minimalizuje ryzyko- skończyć sezon w styczniu to żadna sztuka. No i w sumie nie narzekam, założenia zrealizowane, 6 godzin dobrej wytrzymałości i spalania świątecznych zapasów, które się zgromadziły w górnej partii ciała. Chyba nie ma sportu wytrzymałościowego mobilizującego tak wiele partii mięśni jak narty biegowe. 54km w nogach po wałach i lasku koło jeziorka. Walami można jeszcze dobiec na Winną Górę, gdzie mamy do dyspozycji całkiem duży las z fajnymi ścieżkami i małymi pagórkami, ale przy tej ilości śniegu bez szans…..jeszcze tam wrócę 🙂

Takie słoneczko to ja rozumiem :) Jeziorko Dziewicze Śmieszna zima- trochę jest a trochę "nima" ;)

No i taki trochę biegówkowy wyszedł ten tydzień w sumie przez przypadek, ale bardzo mi to podpasowało. 13 godzin i prawie 120km- pęcherze na rękach i mrowienie w kciukach, ale co się system tlenowy wytrenował to moje :). Na koniec miła informacja. Na Facebooku stuknęło nam 500 polubień strony. Dzięki, że jesteście ze mną, mam nadzieję że czasem coś mądrego napiszę, wrzucę fajne zdjęcie, albo choć trochę zmotywuję do treningu lub aktywnego spędzenia wolnego czasu 🙂

500 lików na Facebooku- dzięki