Uwaga, będzie trochę blogowo i trochę prywaty 😉 Taki mały pozytywny wpis mający mało wspólnego z kolarstwiem…a może, a może jednak nie 😉 Bo wiadomo jak jest na wyścigu- liczy się to co w głowie a nie w nogach. Jak nogi są w miarę powiedzmy, a w głowie szaleją endorfiny, to musi być dobrze i już kilka razy tego doświadczałem. Ogólnie wszystko zaczęło się na BA, taki wyścig bardzo pozytywnie ładuje, bo człowiek niby zmęczony, ale ciągle z bananem na twarzy, bo robi to co kocha i może jeszcze współdzielić swoją pasję z innymi ludźmi. No i tak już na BA trochę odbijało jak widać 😉
Jakoś ostatni weekend mi nie podpasował żaden wyścig- skończyło się na dwóch mocnych treningach, potem dwa dni oddechu i wysiedzeniówka we środę połączona z małymi odwiedzinami 😉 było cieeeeepło więc skończyło się tak:
Dziś przejażdżka na relaksie z Żoną i też kilka fajnych miejschówek zaliczonych jak widać
No i teraz relaksik, w sobotę wygrywam Bielawę 😉 a potem chyba jakieś 3-4 dniowe mini wakacje 🙂 Pamiętajcie liczy się Fun! 🙂