Po tych moich październikowych truchtach czas gdzieś wystartować. Jesienią i zimą zazwyczaj bawię się trochę (wbrew mojemu wrodzonemu brakowi zdolności) w biegi na orientację. Strzeliński Rogaining i Mini Nocna Masakra na stałe zagościły w moim spisie imprez, w których trzeba wziąć udział. Rok temu dołożyłem do tego jeszcze cykl miejskich biegów na orientację Wrocław Night O Fight.
Aktualnie jestem po Rogainingu, w którym wystartowałem jak zwykle z Piotrkiem. RELACJA właśnie wleciała na serwer.
A jeszcze tydzień wcześniej tak dla picu pobiegłem sobie cross (Wrocław City Trail) w Lasku Osobowickim- niby tylko 5km, ale pełen gaz- średnie tętno 182 i max 189 mówią samo za siebie…też fajnie :). Ominęła mnie niestety pierwsza edycja WNoF, a Mini Nocna Masakra też mi trochę zbladła jak się okazało, że Piotrka biodro odmówiło posłuszeństwa po Rogainingu….kto chce ze mną pobiec?, bo ja się sam po ciemku boję 😉
A tak ogólnie co słychać? Skończyłem roztrenowanie, zaczynam usystematyzowane treningi, tyranie na siłce no i jak to jesienią- czasem cieszę się słoneczkiem, czasem dane pojeździć w magicznych porannych mgłach, a i zdarza się dostać śniegiem po gębie. Szosówka czeka na swoją okazję, ale na razie pierwszy treningowy weekend warunki były raczej na CX.