WSTĘP
Zacznę od tego, że uwielbiam Bałkany od czasu mojego pierwszego wypadu a było to w roku chyba 2000. Tegorocznym wyjazdem na Istrię przebiłem 100 dni pobytu w tamtych rejonach i dalej się nie nudzi i wciąż jest jeszcze tak wiele do zobaczenia. Szczególnie Chorwacja wciąga, bo przez swoją rozpiętość północ-południe i mnogość wysp jest tam tyle różnorodności, że pewnie i rok to za mało, żeby wszystko zobaczyć. Jednak większość moich wyjazdów to typowe wakacyjne urlopowanie, czyli plażing + zwiedzanie. Rowerowo byłem raptem raz w Czarnogórze.
Planując kolarskie wczasy w Chorwacji trzeba zwrócić uwagę na jedną dość ważną rzecz. Zakładam, że jadąc do CRO są to też wakacje, więc fajnie jest być przy morzu. No i tu się zaczyna problem- rzeźba terenu i związana z nią sieć dróg. Spora część chorwackiego wybrzeża wygląda tak: morze, wzdłuż morza droga krajowa o sporym natężeniu ruchu, a potem od razu góry ponad 1000mnpm gdzie albo mamy ślepe, marne drogi do górskich wiosek, albo raz na jakiś czas przebitkę przez góry na godzinę podjeżdżania. Trochę inaczej wygląda to na odcinku Zadar- Split, tam raczej są pagórki. Nie jeździłem tam nie wiem jak jest dokładnie, ale wygląda po mapach i poziomicach, że jest przeginka w drugą stronę, czyli może być zbyt płasko (no nie po to się jedzie na rower po górzystym kraju, żeby nabijać 1000m na 100km). Istria pod tym względem wypada dość fajnie, przynajmniej tak to wyglądało na mapie, a w rzeczywistości okazało się jeszcze lepiej.
KOLARSTWO SZOSOWE NA ISTRII
Na Istrii spędziłem 2 tygodnie. Pierwsze 7 dni w miejscowości Umag (północny zachód półwyspu), a drugi tydzień w Ravni (południowo- wschodnia część). Ogólnie z tego co zjeździłem charakterystyka terenu jest bardzo podobna. Z wyjątkiem Parku Przyrody Ucka (i królującym nad Istrią Vojakiem-1401mnpm), to ciężko tu znaleźć długaśne podjazdy. Da się wprawdzie zdobyć wysokość, ale na zasadzie 100m w górę, 50 w dół, 100 w górę, 50 w dół, a wykres wysokości wygląda mniej więcej tak:
Częste są przegibki, na które najlepiej wjechać siłą rozpędu. W rejonach południowych było trochę sztywniej, zdarzały się podjazdy >15%. Natomiast północ Istrii to Park Przyrody Ucka. Bardzo malowniczy rejon, choć dość mocno zalesiony, więc widoki w sumie są tylko ze szczytu Vojaka. Na górkę można dojechać w 100% asfaltem robiąc 1400m podjazdu z poziomu morza w miejscowości Icici. Ze szczytu (na którym jest wieża widokowa, nadajnik TV, radar meteo i obiekt wojskowy) widać idealnie Riekę, wyspy Cres i Krk, a przy pomyślnych warunkach nawet Triglav.
Sieć dróg na Istrii jest bardzo fajna, bez problemu można tam spędzić te 2 tygodnie i się nie nudzić. Planując trasy i siedząc nad google street view dziwiłem się raz za razem, że tu też jest asfalt. Ogólnie duże zaskoczenie, że czasem pomiędzy górskimi wioskami gdzie mieszka po 100 osób jest całkiem spoko droga. Choć ciężko szukać asfaltów gładkich jak stół, to ciężko też znaleźć jakieś totalnie dziurawe. Ogólnie drogi są powiedzmy średnio- dobre- w każdym razie nie utrudniają, ani nie uprzykrzają jazdy. Kto był, ten wie że Chorwacja to jedna wieka skała, a drogi często są w niej wyryte, więc trzeba uważać na kamienie na asfalcie i zawsze być czujnym, bo nawet jeżeli wczoraj było czystko, to dziś mogło coś spaść i się rozsypać w żwirek na zakręcie. Początkowo starałem trzymać się dróg lokalnych, czasem tylko zahaczając o główniejszą lub krajową. Okazało się, że ruch nawet na krajowych jest bardzo znikomy- praktycznie gęstnieje tylko w okolicach większych miast jak Opatija, Labin, Rovinj no i oczywiście Pula. Niestety nie mam pojęcia czy jest tak zawsze, czy był to efekt posezonowy (jeździłem przez 2 pierwsze tygodnie września) + rok z pandemią covid. Strzelam, że w normalnym sezonie urlopowym jest jednak trochę gęściej. No ale serio- zdarzyło mi się jechać drogą krajową D66 od Plomin do Icici około 8 rano i mijał mnie może jeden samochód na minutę- cięższy rucha zaczął się dopiero w okolicach większego miasta Lovran. Sami kierowcy jeżdżą dość przyzwoicie, choć oczywiście są wyjątki od tej reguły. Ja w sumie miałem jedną niebezpieczną sytuację przez 2 tygodnie, to nie jest zły wynik.
Dla kolarzy MTB lub gravelowców też się pewnie coś znajdzie, ale tu nie pomogę jakoś specjalnie by miałem tylko szosówkę. Jedyne co mi się rzuciło w oczy to w północno- zachodniej części Istrii ścieżka Parentzana. Trasa jest poprowadzona szlakiem dawnej kolejki wąskotorowej która łączyła Triest i Poreć. Ścieżka jest raczej turystyczna i ma 123km (78km w części chorwackiej), a na jej trasie jest kilka wiaduktów i tuneli, makiety, punktu informacyjne, widokowe itp.
Kolarsko Istria nie zawiodła, zarówno pod kątem treningowym, ale również tak po prostu- krajoznawczo- jest tam po prostu przecudnie. W części północnej hitem dla mnie były miasteczka położone na wzgórzach, które trochę przypominały mi andaluzyjskie Comares. Jeżeli kręcicie po okolicy, to odwiedziny w Buje, Oprtalj, Groznjan i trochę bardziej turystycznym Motovun to punkty konieczne do zaliczenia, bo jest tam po prostu prze-pię-knie.
Nie da się też pominąć widoków nadmorskich. Chorwackie góry mają to do siebie, że można być na wysokości 300m będąc od Adriatyku w linii prostej 1km i ta różnica wysokości w połączeniu z bezkresem morza robi piorunujące wrażenie. Miałem też taką fajną miejscówkę, gdzie stojąc w części chorwackiej widziałem jak na dłoni Słowenię (Piran), a w oddali wybrzeże włoskie.
TURYSTYKA
Dobra, rower rowerem, ale co oprócz tego? Nudzić się nie da. Oczywiście obowiązkowe odwiedziny w Puli, bo wizytówkę Istrii trzeba zobaczyć. Mowa oczywiście o rzymskim amfiteatrze i choć trochę (z 1,5x) mniejszy niż Koloseum, to starszy i lepiej zachowany. Jest kilka miast (Rovinj, Poreć, Motovun) wartych odwiedzenia ze względu na starówkę, choć jak ktoś był w Chorwacji już kilka razy, to pewnie niczym specjalnym go nie zaskoczą, ale pospacerować po wąskich uliczkach i wciągnąć przy okazji lody zawsze warto :P.
No i z Istrii jest blisko i do Słowenii i do Włoch, wprawdzie w Trieście byliśmy rok temu,
więc teraz jakiegoś specjalnego zwiedzania nie planowaliśmy, ale na pizzę wpadliśmy 😉
Wspomniany już Vojak i jego okolica, to świetna lokalizacja na piesze wędrówki, nawet latem, bo większość idzie się w lesie, może ostatnie 200m w pionie jest w eksponowanym terenie. Widoczki z podejścia i ze szczytu mega.
Jest też gratka dla tych co lubią się popluskać. Na samym południu Istrii leży Przylądek Kamenjak. Tamten rejon ma jedną z ładniejszych linii brzegowych jakie widziałem w Chorwacji. Dodajmy do tego dość liczną podwodną faunę, groty do których można dopłynąć nurkując kilka metrów pod wodą, albo kilkunastometrowe klify z których można skakać do wody, to mamy zabawę na cały lub kilka dni.
PODSUMOWANIE
Fajnie, że udało się odwiedzić znów Bałkany; fajnie że udało się trochę pojeździć tam na rowerze; fajnie że kolarsko Istria okazała się strzałem w 10; i mógłbym jeszcze tak wymieniać 100x co było fajne 🙂 Ogólnie rzecz biorąc warto odwiedzić, szczególnie, że z PL (Wro) to raptem 920km.
Moje trasy z Istrii na Stravie pomiędzy 6 a 18 września 2020