Trochę informacji z ostatnich dni. Już jakiś czas temu pojawiła się relacja ze Strzelińskiego Rogainingu, gdzie biegłem w parze z Piotrkiem Berdzikiem z zaprzyjaźnionego teamu Kross im- motion. Świetna impreza idealnie wpasowująca się okres roztrenowania, lub też jak w moim przypadku w pierwszy trochę luźniejszy (może nie w sensie słabszy, ale okraszony trochę większą dowolnością niż treningi powiedzmy w lutym czy marcu) mikrocykl treningowy. Ogólnie coś dużo tego biegania na orientację tej jesieni, ale to świetna dyscyplina. Właśnie wróciłem z drugiego etapu Wrocław Night o-Fight i mogę powiedzieć tylko jedno wielkie WOW. Taka dynamika, ogień od startu do mety. Niby tylko 24 minuty, a na mecie pot lał się strumieniem, HRmax z biegu 186 ;). Punkty kontrolne praktycznie podbijane co kilkadziesiąt sekund, a wszystko to w obrębie jednego osiedla- na Różance. Było dużo zabawy- skakanie przez płoty, zarośla, a dookoła toczyło się normalne osiedlowe życie, babcie z psami, żule na ławeczce i sto osób ganiających z czołówkami :). Pewnie jak się okaże jutro wraz z opublikowaniem wyników dostałem srogie baty, no ale to czysto sportowa odmiana orienteeringu….choć było dużo lepiej niż podczas pierwszej edycji na Kozanowie, bo dziś czasem nawet ograniczała mnie kondycja biegowa a nie orientacja ;). W tych bardziej amatorskich imprezach nawet mi jakoś idzie. We wspomnianym Rogainingu zajęliśmy 6te miejsce (13ste przed rokiem) i już ostrzymy sobie zęby na Mini Nocną Masakrę, która już w tą sobotę- polecam świetna impreza.
A rowerowo- zakończyłem pierwsze cięższe tygodnie po okresie roztrenowania, teraz tydzień regeneracyjny z mniejszą objętością i lżejszą siłką. Trzeba odpocząć, bo zazwyczaj kończę ciężki mikrocykl z przytupem, tak było i teraz, a że pogoda sprzyjała, to mam za sobą 300km wytrzymałości zrobionych w ostatnią sobotę i niedzielę. Żal było nie jeździć przy suchych szosach, słoneczku i temperaturach >10*C.