Relacja ze Żmigrodu, a w weekend Bike Maraton

Na początek zapraszam na pełną relację z jazdy na czas w Żmigrodzie:

a na horyzoncie już weekend, a w jego trakcie będę się ścigał po Górze Św. Anny podczas drugiej edycji Bike Maratonu w Zdzieszowicach. Fajnie, że z każdym kolejnym wyścigiem będzie się już coraz bliżej gór, bo to jednak kwintesencja MTB. Co do samego wyścigu, to lubię to miejsce, fajny podjazd na początek już trochę ustawia stawkę w dość bezpieczny sposób. Co do formy, to się okaże, na razie zbyt mało jestem w stanie powiedzieć po dwóch płaskich wyścigach, ale ogólnie wszystko pod kontrolą, zimowa masa górnej części ciała nabrana na siłce powoli drgnęła, moc zostaje, więc wszystko do przodu. Zresztą- dopiero maj, szczyt formy szykujemy na później 🙂

Nowy dział- Trasy i zapowiedź weekendu

Strona powoli wstaje po awarii serwera. Pojawił się nowy dział- TRASY. Na początek dwie trasy szosowe w okolicach Wrocławia- moje ulubione tereny na treningi na kolarce, czyli Wzgórza Trzebnickie i okolice Ślęży.

No a dziś na treningu taka sytuacja:
Przygotowania do ITT

Trzeba przyzwyczaić się do ciut innej pozycji, bo w weekend się wybiorę na jazdę na czas do Żmigrodu. Startowałem tam 2 i 3 lata temu, więc fajnie będzie się porównać z samym sobą, a i przy okazji zrobię sobie test FTP, bo dystans/czas akurat się do tego nadaje. W sumie ciekawym doświadczeniem będzie jazda czasówki na mocy. Z jednej strony wiem ile wat mogę utrzymać przez te 28-30 minut, z drugiej nie wiem ile może dać dodatkowa mobilizacja spowodowana zawodami. W każdym razie plan jakiś tam w głowie mam, a w niedzielę go wykonam 🙂

Treningowy weekend…i szosówka 2015

Wprawdzie sezon zaczął się na dobre, ale ostatni weekend trochę jeszcze potrenowałem. Jakoś nie jestem zwolennikiem metody startowej na samym początku sezonu i ścigać się w środku kwietnia w soboty i w niedzielę to dla mnie trochę dalekie od ideału. Szczególnie że nad formą trzeba trochę jeszcze popracować. Po kilku dniach odpoczynku po Bike Maraton Miękinia pojeździłem porządnie w środę na Wzgórzach Trzebnickich, czwartek luźno, temperatury już prawie letnie więc w piątek na rower udało się wyciągnąć żonę i trochę pozwiedzaliśmy okolicę 🙂

Drugi "trening" w tym roku ;) :)

Sobota i niedziela to już ciężkie treningi. W sobotę w okolicy Przełęczy Tąpadła. Coś dawno mnie tam nie było- ostatnio częściej wybieram kierunek na Trzebnicę. Wprawdzie muszę się przebić przez miasto, ale i tak na pierwszych podjazdach jestem w okolicach Skarszyna po 50min. Natomiast jak jadę na Tąpadłę, to podjazdy mam po dobrej 1:15-1:20….no ale co tam- stęskniłem się za masywem Ślęży. Druga sprawa, to mam tam swoje odcinki testowe, które mi mogą trochę powiedzieć o aktualnej dyspozycji. Poleciałem przełęcz x4 na powrocie nakręciłem przez Przemiłów i zamknąłem trening w 130km i 4:10….oj fajnie jest kręcić przy 25*C, chyba do lata już nie tak daleko 🙂

W tle jedne z moich ulubionych terenów do jazdy

Dzień później pogoda zgoła inna…choć bez tragedii. Popadywał czasem jakiś kapuśniaczek, ale było ciepło i nie przeszkadzał za bardzo, ot taki ciepły letni deszcz :). Miał być trening typowo siłowy, bo coś mi ich brakuje ostatnio, ale trochę wiatr nie wiał w kierunku w którym miał wiać i kadencja odrobinę za wysoka powychodziła… ehh chyba trzeba kupić blat 64z 🙂

Kwiecień plecień...

No ale ważne że, jak to mówi nowe kolarskie powiedzenie, trening odbyty i dobry weekend za mną. Na deser prezentacja roweru szosowego, bo przez zimę się zmieniło to i owo. Coraz bliżej 7kg 🙂

Prezentacja MTB na sezon 2015

No i jest!
Późno jak zwykle, ale rower w końcu został złożony pod koniec marca….i jeszcze pewnie jakieś drobne kosmetyczne zmiany go czekają, ale bądź co bądź większość zostanie jaka już jest:

Jak ktoś kojarzy sprzęt sprzed sezonu, to widać że za dużo się nie zmieniło. Rama, amor, koła, rurki takie same. Wiadomo- wymienione rzeczy eksploatacyjne- napęd, zalane nowe mleczko. Jestem pod wrażeniem wytrzymałości kółeczek w tylnej przerzutce- po całym sezonie i ponad 3500km (a na góralu to praktycznie tylko wyścigi albo cięższe treningi w terenie) minimalne zużycie, więc zostały stare. Tarcze- szczególnie tylna jeszcze się kwalifikują do zmiany, ale czekam na okazję jakaś, póki ta jeszcze żyje. Największa zmiana to chyba hamulce- M9000 zamiast M987. Całość waży 9652g, jak na 29″ przyzwoicie, ale nie jakoś rekordowo…i chyba dobrze. Powoli wyrastam z lightowania do granic- wolę mieć tarczę 180 z przodu i sprawne hamulce, albo wzmacnianą oponę z tyłu i przejechać sezon na 1-2 kapciach, niż mieć rower 100g lżejszy i męczyć się z defektami co wyścig.
Szczegółowe dane, wagi podzespołów i zdjęcia komponentów w dziale rowery

Zgrupowanie MTB Votum Team Przesieka

To już tradycja, że na przełomie marca i kwietnia MTB Votum Team spotyka się w Przesiece na zgrupowaniu. Nasz zjazd ma na celu zarówno treningi (na tyle na ile się da w te trzy dni od piątku do niedzieli), ale i również (a może nawet przede wszystkim) integrację zespołu. W końcu na przełomie sezonów zazwyczaj są lekkie roszady w składzie i nie każdy zna wszystkich.

MTB na nowy sezon praktycznie gotowy :) Nice :)

Ja postanowiłem w tym roku pojawić się w Przesiece odrobinę wcześniej, bo już w środę. Na ten sam pomysł wpadł Wojtek, więc razem wyruszyliśmy z Wrocławia, po drodze jeszcze finalizując sprawy z nowym partnerem- firmą XC Life, która jest dystrybutorem odżywek Enervit. Plan był prosty- w środę i czwartek pomęczyć szosę, a potem już z całą drużyną jeździć na MTB od piątku. Plan zakładał dwa cięższe dni, odpoczynek w piątek i dwa cięższe dni na MTB. No ale plany planami, a życie swoje. W poniedziałek siedziałem w robocie w dość ciężkich warunkach do 22, we wtorek cały dzień w stresie składałem na ostatnią chwilę rower MTB i już w środę na treningu czułem się podmęczony, ale żal było odpuścić pierwszą możliwość tego roku jazdy w PL w krótkim rękawku :), ogólnie trening wszedł, choć opornie. Czwartek nie wykonałem założonego planu, bo już swoje lata mam i wiem kiedy nie można przegiąć.

Od piątkowego poranka zaczęli się zjeżdżać pozostali zawodnicy. Rano pojeździli techniczną pętelkę na Wzgórzu Paulinum, a ja porobiłem trochę fotek i zebrałem materiał wideo, to się pewnie jakiś film w przyszłości zmontuje.

Ciasny przejazd Takie tam Team pod pałacem Paulinum

Po obiedzie pojechaliśmy poćwiczyć technikę w okolicach Przesieki. No a z techniką tak to czasem jest- jak się nie wywrócisz, to się nie nauczysz :). Zresztą- taka to już tradycja, że wodospad swoje żniwo co roku musi zebrać. Tym razem latałem ja i Młoda. Kinga się w miarę wyratowała, ja natomiast zaliczyłem piękny lot i już zawsze będę pamiętał, aby pilnować ciśnienia w amortyzatorze 😉 (tak to jest jak się składa sprzęt na ostatnią chwilę), o nawet Kondziu to uwiecznił:

Camera operator :) Wodospadowi downhillwocy :)

Ogólnie bez tragedii- przyjąłem na rękę, bark się trochę wygiął, ale bolał tylko jak o nim pomyślałem :), gorzej z kolanem, które trochę zmieniło kolor i się powiększyło 😉 trudno- reszta zgrupowania, to już raczej technika….swoją drogą patrząc na dyspozycję na treningach we środę i czwartek, to może i lepiej, bo święta za pasem, a plany też są (i się fajnie realizują, bo dwa mocniejsze świąteczne treningi aktualnie już za mną i weszły pieknie). Prawda taka, że forma zrobiona w Hiszpanii nie ucieknie ot tak, a technika, to z pewnością coś czego teraz brakuje. Sprzęt złożony na nowo, a już porysowany, no trudno, od tego jest.

:) Hops 1 :) Hops 2 :) Hops 3 ;D

Całe zgrupowanie mega pozytywnie, fajnie się spotkać w teamowym gronie ot tak na spokojnie, bez pośpiechu jak później podczas sezonu na wyścigach. No to teraz święta, ostatnie szlify formy i sezon za pasem, oj już się nie mogę doczekać 🙂

i hops 4 xD Takie tam na mostku :)

Zbrojenia na nowy sezon

Nie tylko forma idzie w górę. Czas trochę podrasować sprzęt. Dlatego też ostatnio dział testy trochę się rozrasta. No a w nim z nowości: kilka nowych informacji o okularach Oakley Racing Jacket– o tym jak się sprawują i w jakim stanie przeżyły swój pierwszy sezon na moim nosie.

Drugi test….taka sytuacja:

No i fajnie :)

Przyszedł czas na nowe butki- więcej w teście Specialized S-works Road.

Treningi idą bez żadnych przeszkód. W następny weekend zgrupowanie MTB Votum Team w Przesiece, na które wybieram się kilka dni wcześniej, szlifować formę na dłuższych podjazdach 🙂

Film ze zgrupowania

Zmontowałem trochę obrazków ze zgrupowania..wyszło chyba całkiem spoko :).
Z ciekawych rzeczy powoli zabieram się za składanie MTB na sezon 2015, w końcu już niedługo doroczne zgrupowanie MTB Votum Team w Przesiece, a tam idealne tasy do treningu uśpionej przez zimę techniki. Przygotowania do sezonu 2015 idą pełną parą, po zgrupowaniu mam już za sobą jeden mikrocykl treningowy, następny będzie już zawierał w sobie zgrupowanie w Przesiece, potem trochę BPSu i zaczynamy sezon! 🙂 No a teraz zapraszam na film:

Zgrupowanie- podsumowanie

Kilka słów podsumowania zgrupowania w hiszpańskiej Morairze. Na początek właśnie o samej miejscowości. Chyba bardzo trafny wybór- z jednej strony blisko Calpe i wszystkich fajnych terenów do jazdy, a z drugiej oddalona od wielkich hoteli, zgiełku itp. Chyba fajniej trafić nie mogliśmy. Jedyny minus, że na koniec treningu do domku zawsze było jeszcze ze 140m w pionie, no ale nie można mieć wszystkiego 😉
Dalej jeszcze jestem pod wrażeniem tego wyjazdu, a że był to mój pierwszy raz na zagranicznym zgrupowaniu, to to wrażenie jeszcze bardziej się potęguje. Ogólnie taki wyjazd to jest świetna sprawa- nie tylko treningowo. Daje potężny zastrzyk endorfin. W Polsce zima, śniegi, a w Hiszpanii…kilkanaście stopni i słoneczko. Fakt taki, że trafiliśmy w raczej gorszą z ostatnich zim, ale „gorsza” to wciąż znaczyło blisko 20*C. 3-4 pierwsze dni były super- słońce non stop, choć dość wietrzne. Potem pogoda lekko się przeplatała, czasem trochę chmur i temperatury już bliżej 15*C, czasem 10*C….tyle że gdy było 13*C i pełne słońce, to tak grzało że i tak się jeździło na krótko. No ale, żeby też nie było za idealnie- zdarzyło się raz zmoknąć na treningu. W ten sam dzień w wyższych partiach gór padał…śnieg. To chyba tam dość niespotykane zjawisko, bo dzień później jadąc gdzieś na przełęczy były pozostałości białego puchu, a dookoła kilkoro ludzi z aparatami robiących zdjęcia 0,5cm warstwie śniegu 🙂 Cóż nie było po tym wyjeździe spektakularnej opalenizny, ale pogoda była na tyle dobra, że nie utrudniała treningów, a wręcz przeciwnie- jak na początek lutego było super lux 🙂

Na rozjazd- do Calpe Żeby nie było- tutaj też czasem pada.

Tyle o pogodzie, teraz o trasach. To z pewnością były najlepsze tereny po jakich do tej pory jeździłem. Różnorodność tras jest przeogromna. Da się pojeździć i w miarę po płaskim (no ale nie po to się tam jedzie 😉 ), natomiast podjazdów jest co nie miara i to w każdej formie. Są długie kilkunastominutowe o lekkim (6-8%) nachyleniu, mocniejsze, ale też i totalne ścianki >20%. No dobra- z tym „płaskim” ciut przesadziłem, ogólnie wszystko co płaskie jest odrobinę pofałdowane, ale po treningu z podjazdami wydaje się płaskie :). Ruch uliczny jest dość znikomy, choć kierowcy w tamtym rejonie mają przerąbane. Któryś powiedział, że zazwyczaj jedzie trasę Calp- Moraira 10minut, a w okresie styczeń-marzec, jak zjawiają się wszyscy kolarze, ten czas wydłuża się 2-krotnie. Tym nie mniej kultura jazdy jest dość duża, szczególnie wśród Hiszpanów. Z Niemcami i Anglikami (te dwie nacje przeważają w ruchu turystycznym w tamtym okresie), jest trochę (czasem dość mocno) gorzej. No i im dalej od wybrzeża tym ruch dużo mniejszy, a asfalty dalej świetnej jakości. A…ruch kolarski jest chyba 2x większy niż samochodowy. Pełno grup z ProTouru. W ogóle kolarstwo jest pod tym względem świetnym sportem. Bo gdzie zwykły śmiertelnik, co uprawia boks spotka Kliczkę? Gdzie można potrenować skoki ze Stochem? A tutaj- 5dni pod rząd macham Kwiatkowi na treningach. To chyba jedna z niewielu dyscyplin, gdzie można mieć tak bezpośrednią styczność z mistrzami i światową czołówką.

:)

To teraz o treningach. Przez całe zgrupowanie przejechałem 1200km i…27tyś m podjazdów….yh, szczególnie ta druga liczba daje do myślenia. Nie wiem czy w okolicach Wrocławia tyle robię przez kwartał. Teraz tylko czekać, aby te przewyższenia zaprocentowały w sezonie, bo wiadomo trening w górach o wiele bardziej warty niż ten na nizinach. Na zgrupowaniu było trochę treningów powtórzeniowych, trochę długich jazd, oczywiście były też dni regeneracji. Fakt jest taki, że na takim wyjeździe można sobie zaaplikować dużo większe obciążenie niż w domu, z czego zresztą z chęcią korzystaliśmy. Jeden trening przebił jednak wszystkie. Przejechaliśmy z Darkiem dokładnie 187,6km przy ponad 5300m przewyższenia, osiągając kosmiczny Training Stress Score 425.7….takie treningi się pamięta przez długi czas. Potem żaden wyścig nie jest straszny.

Bziuuum :) Taaaakie widoczki na zjeździe z Coll de Rates Ostatni trening- na deptaku w Morairze

No i na deser…jedzenie 😉 Trochę bazowaliśmy na tym co zabraliśmy z PL, choć w Hiszpanii ceny nie są dużo wyższe niż u nas, jak się wie w którym sklepie kupować. Obiady raczej domowe- często robiliśmy razem z Piotrkiem- kolarskie, makarony, ryże, raz wjechaliśmy z Pstrągiem z grila :); królowały też puszki tuńczyka po 900g :). Na śniadanie kanapeczki ;), których widok szczególnie cieszył oczy Jeziora ;). Korzystaliśmy też trochę z bliskości i świeżości owoców morza. O lokalnych słodyczach nie będę pisał bo nie wypada 😉 (migdały pod każdą postacią rządzą 😉 ). Raz przeszliśmy się też na lokalny specjał, czyli paellę z owocami morza…mniam 🙂

Śniadanie mistrzów Paella mix- z kurczakiem i owocami morza, pycha :) Kolejny przysmak z głębin :)

No i na koniec jeszcze raz podziękowania dla całej ekipy z naszego domku. W szczególności dla Artura za ogarnięcie tematu i organizację zgrupki, dla wszystkich za wspólne treningi i wieczorne rozrywki ;), dla Ani za masaże, które choć bolesne (bo taki dobry masaż zazwyczaj musi być), to pozwalały na następny dzień nogom kręcić się jak by były nowe. Dla wszystkich, którzy umożliwili i ułatwili mi ten wyjazd, dla trenera Darka Porosia za wspólne treningi i fachową pomoc w analizie obciążeń treningowych (i za nasz epicki trening :)).
A na koniec miejsce w samolocie przy oknie i świetne tereny poniżej- Nicea, St.Tropez, Alpy o zachodzie słońca, Wiedeń, super 🙂

Na najbardziej znanej kolarskiej skałce górującej nad Calpe Calpe z góry Widoczki z samoltu

Problemy techniczne

W ostatnich dniach strona była nieczynna z powodu dość poważnych problemów natury technicznej. W każdym razie witryna znów jest on line, wkrótce relacja ze zgrupowania w Hiszpanii. Podstrony i archiwalne treści będą uzupełniane na bieżąco