Archiwum kategorii: Imprezy

Rapha Festive 500km 2015

Kolejny raz była szansa na wirtualną rywalizację z kolarzami z całego świata i zmagania w celu przekroczenia 500km w okresie 24-31 grudnia. Rapha Festive 500km idealnie wpisuje się w końcówkę roku, gdzie jazdy wytrzymałościowe mi świetnie pasują, z racji na święta jest trochę więcej czasu, a i dłuższe treningi sprzyjają spalaniu świątecznych kalorii ;). Choć z tym czasem w tym roku podczas rywalizacji tak różowo nie było- 26tego miałem przyjemność być gościem na chrzcie na drugim końcu Polski, więc plan ułożyłem sobie następujący- kręcę 24 i 25 choć nie jakoś niesamowicie długo, bo 24 wigilia i to czas dla Rodziny, a 25 podróż, więc na jazdę tylko 4 godziny z rana, potem dwa dni luźniejsze, w niedzielę 27 grudnia wracam do Wrocławia i kręcę dwa razy w okresie pon-śr. Realizacja planu przebiegała o tak:

Dzień 1- 24.12
Trochę obowiązków świątecznych ogarnąłem dzień przed wigilią- choinka ubrana, pierniki udekorowane, więc dostałem zielone światło na ciut dłuższy trening niż zakładałem. Chwilę przed 8:00 wyjeżdżam przy promieniach wschodzącego słońca i lekkim przymrozku, po chwili zjeżdżam się z Piotrkiem i ruszamy w kierunku Oleśnicy lekko zawijając na północ o Dobroszyce. Z każdą minutą robi się cieplej i bardziej wiosennie, a my przez Jelcz i Oławę dobijamy do Wrocławia od południa (po drodze mijając się z Pawłem ode mnie z MTB Votum, który się Raphabilituje po urazie nogi ;)). Zostawiam Piotrka i nakręcam jeszcze dodatkową godzinkę po okolicznych wioskach kończąc pierwszy dzień zmagań z 152km na liczniku.

Pamiątkowa fota i ruszamy Dzień pierwszy- w promieniach wschodzącego słońca

Dzień 2- 25.12
Start podobnie jak dzień wcześniej za pięć 8 i jadę w kierunku Kotowic, gdzie spotykam się z Szymonem- w planie zwiedzanie asfaltów na wschód od Janikowa, po których nigdy nie jeździłem, a okazały się rewelacyjne. Z chęcią pokręcił bym więcej, bo i temperatura fajna i towarzystwo miłe, ale przede mną 6h jazdy samochodem i chcę choć pół z tego przejechać za widoku. Rozjeżdżamy się z Szymonem w Janikowie, wpierw dokonując wymiany świątecznych ciast :), a z treningu koło 12:00 mając w nogach 118km. 26tego odpoczywam, 27mego znów 6h jazdy samochodem, ale wcześniej prawie 2 godzinki pobiegałem sobie po podkarpackich lasach.

Puste drogi...to musi być świąteczny poranek Wymiana świątecznymi ciastami :) Puszcza Sandomierska Zalew w Wilczej Woli

Dzień 3- 28.12
Byłem przekonany, że w tym dniu będę jeździł sam, ale jak już wyjechałem na trening, okazało się że Piotrek zrobił sobie wolne w robocie i też kręcą z Kasią, szybka telefoniczna wymiana planów tras i mamy plan spotkać się w okolicach Św. Katarzyny za 1,5 godziny- wyszło wręcz idealnie, bo zjechaliśmy się może z różnicą dwóch minut i kolejne dwie godzinki pokręciliśmy razem. Chciałem zrobić trochę km, bo kolejne dni były zapowiadane już chłodniejsze- zresztą i w ten poświąteczny poniedziałek było już zupełnie bezsłonecznie i dużo bardziej wietrznie niż przed weekendem. Suma sumarum nakręciłem 153km i zostało mi jakieś 80 na środę, bo wtorek postanowiłem poświęcić na trening siłowy.

Wracają czy odlatują? Tzn. zima się zaczyna czy kończy?;) Cały Festive tylko na soku z gumijagód :)

Dzień 4- 30.12
Cóż przyszła zima i choć słonecznie, to temperatura trzymała się około -3*C, do tego dość mocny wiatr i zdecydowałem się pojeździć na MTB, w planie 4h wytrzymałości- może będzie to mniej efektywne niż na szosie, ale przynajmniej nie zamarznę. Zresztą trochę mi się zatęskniło za góralem, więc z chęcią się na niego przesiadłem. Najpierw pojechałem na Osobowice, tam chwilka na górce, aby się rozgrzać i pędzę dalej- zmieniam kierunek i jadę do Siechnic po drodze dogania mnie Mikołaj, który też kręcił na Szwedzkim Szańcu i chwilkę jedziemy razem. W Siechnicach skręcam do lasu, a potem wałami dojeżdżam prawie do Oławy- cały czas pod wiatr, ale dzięki temu po nawrocie już było duuuuużo przyjemniej. Wracam do Wrocławia zamykając trening na 90km.

Cień coraz dłuższy- pora do domu

Podsumowanie

Festiwal zakończyłem z 513km na koncie (choć na Stravie usilnie zlicza do kilometrówki niedzielny bieg, więc oficjalnie mam 531km). Oj widać dobrą pogodę w tym roku- w Polsce wyzwanie ukończyło aż 157 osób (rok temu 29, a w 2013 31 osób). Cóż- w Boże Narodzenie było chyba z 15*C, normalnie grudzień życia….zresztą przełożyło się to na duuużo kilometrów bazy- ostatni miesiąc w tym roku zamknąłem na 1710km (z czego ponad 1200km na szosie).
Teraz czas na odpoczynek, nowy rok sprzyja postanowieniom, więc i ja mam kilka, zobaczymy jak będzie z ich realizacją :). Po Rapha Festive czas na solidną regenerację, choć oczywiście jak zwykle aktywną. Już pierwszego stycznia przed 10:00 zwlekłem się z łóżka i przebiegłem pierwsze 10km w nowym roku przy okazji pokazując Kindze, gdzie to można pobiegać we Wrocławiu. Uwielbiam takie biegi w noworoczny poranek- przez godzinę tylko spotkanych tylko kilka osób, a klimatu dodawał jeszcze prószący śnieżek.
Pobiegane i nowy rok zaczął się super :)
Dziś nie mogłem się powstrzymać, aby nie pojeździć lekko półtorej godzinki na MTB po świeżym śniegu- chyba pierwszy raz od trzech lat- takie zimy ostatnio :(…warto było przetrzymać te -8*C- słoneczko dawało czadu, a że regeneracja, to i mogłem bezstresowo porobić trochę fotek 🙂
Fontanna multimedialna zimą :) Hala Stulecia Chwilę przed pierwszym kapciem w tym roku- złapać kolec akacji jadąc po śniegu- to jest sztuka :)

Relacja z Mini Nocnej Masakry

Na początek zaległa relacja z Mini Nocnej Masakry. Jak zwykle było super, przesympatycznie, krajoznawczo i lekko tajemniczo na niektórych punktach kontrolnych.

Coś w ostatnich wpisach i relacjach powiało mocno orienteeringiem, tak jakoś wyszło, no ale co tu pisać o zimowych treningach kolarskich, nudy same 😉 Choć…ostatni tydzień był udany…i dość mocny, może jeszcze nie ze względu na intensywność, a na objętość. Rok temu trochę zaniedbałem basen w okresie przygotowawczym- teraz tego nie powtórzę- tak postanowiłem i efektem były 4 odwiedziny pływalni w ciągu 5ciu dni ;). Zazwyczaj pływanie strasznie i się dłuży, ale jakoś w ubiegłym tygodniu fajnie się złożyło. Zawsze ktoś znajomy też był na basenie, a wtedy zawsze czas szybciej płynie, choć jeżeli się pływa z grubsza całą godzinę, to jedyny kontakt jaki można nawiązać, to szczypanie się po łydach na nawrotach ;).
No! Jak do tych czterech basenów dołożymy 6h na szosie w środę, nie dużo mniej w sobotę i niedzielę, 2x siłkę ze spinningiem i czwartkowy bieg, to zamknąłem tydzień z dystansem lekko ponad 500km i czasem 24 godziny…hmm no i fajnie 🙂 Teraz trochę zamieszania i lekkich modyfikacji planu- po pierwsze bo święta i nie zawsze siłka otwarta, po drugie bo wyjazd na drugi koniec Polski no i w końcu po trzecie między Świętami a Sylwestrem trzeba nastukać kolejne 500km, żeby i w tym roku zrealizować założenia Festiwalu Ralpha & Strava :). No to co…wesołych świąt Wszystkim Wam życzę, odpocznijcie, spędźcie czas z najbliższymi, a potem widzimy się na szosach, póki te nie są białe 🙂

Środowy trening- Piotrek dociera nowy rower Rose Pod Ostatnia godzina treningu w niedzielę- oj to był mocny tydzień, przyda się odpoczynek w poniedziałek :)

Hu! hu! ha! Nasza zima zła!

Idzie zima, nie ma co. W środę na treningu już mocno dawało chłodem. Z tej okazji postanowiłem zebrać moje doświadczenia z kilku sezonów i stworzyć poradnik jazdy zimą na rowerze, czyli jak się zabezpieczyć przed chłodem i efektywnie przetrenować kilka godzina na szosie w temperaturach w okolicy zera.

No i powoli zbieram myśli z weekendu. W skrócie: Strzeliński Rogaining w tym roku poszedł 100x lepiej niż rok temu. Awans z 13 na 6 miejsce w stosunku do 2014. Nawigacja pewna i skuteczna, kondycja pozwalająca biec 10h. 64km w nogach i prawie pełna satysfakcja. Do szczęścia zabrakło dwóch punktów kontrolnych na powrocie, obok których praktycznie byliśmy, ale zabrakło czasu na ich szukanie. Za rok walczymy z Piotrkiem o top3!
Bigos o 5 nad ranem po 64km zawsze smakuje :) (C) http://rogaining.pl/

2016! Zaczynamy!

Powoli wypada zacząć się przygotowywać do 2016. W tym roku wcześnie- jakieś 2-3 tyg. wcześniej niż rok temu, ale taki właśnie był plan- wypocząłem dobrze, choć roztrenowanie szybko zleciało. Ostatni tydzień był taki lekko przejściowy. Było trochę siłki- na razie w domu tak słowem wprowadzenia, aby nie cierpieć na syndrom dnia poprzedniego jak już się zacznie docelowa siłownia. Był też czas na przejażdżki na luzie z Żoną, korzystając z pięknej mglistej pogody 😉 W końcu udało się też odkurzyć szosę i w środę przy pięknym słońcu przekręcić pierwsze 3h na asfalcie od dobrych 5 tygodni. Dziś pogoda się trochę zrypała, więc przebiegliśmy się z Piotrkiem 3h traktując to trochę jako przygotowanie do Strzelińskiego Rogainingu, który już za 2 tygodnie. Dlatego też (że weekend za 2tyg wypadnie z treningów szosowych), chcę coś pokręcić jutro i mocno za tydzień, oby aura sprzyjała.

Dziś na biegowo- testuję jak się sprawdza plecaczek 8l :P Środa- szosowo

Z ciekawostek na stronie pojawiła się trasa na rower MTB- bazująca na tripie jaki odbyłem 1-wszego listopada ;)- polecam póki liście są zjawiskowe.

Relacja ze Świeradowa

Trochę to trwało, ale na www jest już relacja ze Świeradowa. Tym samym- co by tu dużo nie pisać- ogłaszam koniec sezonu 2015. Odczucia po tym roku mam mniej więcej takie jak po 2013- niby w miarę ok, ale czuję niedosyt. Na podsumowanie sezonu przyjdzie jeszcze niedługo czas. No a teraz- odpoczywać i zbierać siły na nowy okres przygotowań.

Relacja z Uphill Race Śnieżka

Na stronie pojawiła się właśnie RELACJA ze Śnieżki. Nic dodać nic ująć, był fajny wyścig, 1000m przewyższenia do pokonania, jazda na 99% a przez ostatnie metry na 150% i finish dosłownie do upadłego.

A jutro zaczyna się Bike Adventure!!! Yes, yes, yes, ale będzie fajnie 🙂 Już nie mogę się doczekać, aby się z Wami wszystkimi spotkać, zapowiada się piękna pogoda, super trasy i fajna ekipa! Do zobaczenia!

Audycja w Radiu Wrocław

Radio Wrocław

Radio Wrocław to rozgłośnia dość pro-sportowa. Na stałe zagościły już tam audycje np. na temat biegania. Natomiast w ostatnią sobotę przy moim skromnym udziale udało się powiedzieć też coś o kolarstwie. Może nie bardzo dużo, bo w 2x6min można rzucić tylko kilka ogólnych wiadomości, ale było to bardzo ciekawe doświadczenie. Program prowadził Piotr Pietraszek, a ja po przebrnięciu przez pierwsze zdanie pełne tremy potem już z minuty na minutę się rozkręcałem, a w drugiej części po przerywniku już zupełny luz, blues i bym mógł tak gadać godzinami 🙂 Kto nie słyszał, to zapraszam na audycję:

A jutro na www wyląduje relacja z Uphillu na Śnieżkę. Był ogień, najlepsi kibice, nowy rekord trasy i piekielny finish na sam koniec o 4 miejsce open:
(C) Uphill Race Śnieżka https://www.facebook.com/UphillRace?fref=photo

Bike Maraton Jelenia Góra

Kurcze i znów uciekł mi tydzień nie wiem kiedy. Jutro jadę na wakacje czy też obóz treningowy, zwał jak zwał 😉 Ogólnie ostatnie tygodnie intensywne i trochę dupa z treningami, no ale cóż nadrobi się 😉 Ostatni wyścig też poszedł ciulowo, co zrobić- bywa i tak. Szyba relacja w kilku słowach- start; 5km w peletoniku; kapeć; strata; gonienie samemu 10km po płaskim; góry, gonienie na pierwszym podjeździe- jest ogień; gonienie na zjeździe-gleba, rozwalona ręka; podjazd „Łopata” jest ogień, a jak adrenalina opadła to już z każdą minutą ręka boli bardziej i utrudnia zjazdy; kondycyjnie też kiszka pod koniec, bo przegiąłem z gonieniem po kapciu. No i co zrobisz? Nic nie zrobisz- tak i sport. Jest sukces to chwilą trzeba żyć, a nie ma to trzeba na niego pracować i nie oglądać się w tył, a plan na następny tydzień jest taki o:
Będzie co podjeżdżać :)
Okolica wygląda zacnie, jest gdzie kręcić zobaczymy jak będzie na żywo. Jak dostanę gdzieś internet, bo będę Was zarzucał fotkami z gór i morza :)…a na razie kilka ujęć z Jeleniej:

Jeszcze przed kapciem... :) Na trasie 1km do mety :) "what's your name what's your number" Puste, czy pełne oto jest pytanie :)