Archiwum kategorii: Relacja

Podsumowanie Pucharu Polski XCM 2016

Ostatnie dwa weekendy upłynęły pod znakiem Pucharu Polski XCM- najpierw przedostatnia edycja w ramach Bike Maraton w Ludwikowicach Kłodzkich, a w ostatnią niedzielę finał w Kielcach organizowany przez Mazovia MTB podczas Bike Expo. Opis skrótowy nawet nie w dziale relacje, tylko tutaj w formie wpisu, bo zaraz chcę się skupić na całokształcie pucharu, szczególnie, że kilka osób mnie o to prosiło.

Ludwikowice Kłodzkie- nowa lokalizacja, długi podjazd na sam początek, który fajnie ustawił stawkę, ciekawie rozwiązane trasy w okolicy Wielkiej Sowy, bo zarówno ten podjazd jak i zjazd nie był chyba nigdy wykorzystywany podczas wyścigu. Potem trochę mniej wymagające technicznie odcinki, w sumie taki akurat maraton na końcówkę sezonu. Jechało mi się całkiem spoko, choć rozkręciłem się dopiero na drugim kółku i udało się jeszcze 3-4 osoby wyprzedzić na ostatnich 15km. Wynik open marny, bo 18m, no ale trochę elity walczyć o punkty Pucharu Polski się zjechało, ważne że pierwsze miejsce w M3, więc wpadło 700pkt do generalki Bike Maraton, co mi pozwoliło trochę odetchnąć jeżeli chodzi o klasyfikację przed finałem w Świeradowie. 1m. również w Pucharze Polski w kat. Masters I.

fot. Anka Aries-Baran Dekoracja PP Masters I fot. Kasia Rokosz https://www.facebook.com/kasiarokoszfotografia/?fref=ts

Mazovia Kielce. Cóż mój pierwszy raz na Mazovi w życiu i powiem tak…cieszę się, że ścigam się w górach. Do tego jeżdżąc w większości w cyklu Bike Maraton nie zauważa się jak dobrze jest on zorganizowany. Małe szczególiki, które stanowią o jakości imprezy, małe szczególiki, które składają się na całość. Tracki gpx, profile i mapy, dokładne informacje o trasie, trzymanie się ramówki godzinowej, zabezpieczenie trasy przed samochodami i dopięcie masy małych rzeczy- tego niestety na Mazovi zabrakło. No bo jak może być, że 20m po starcie zawodnicy natrafiają na bramę automatyczną, która dopiero się otwiera, jak może być, że nagle na 5km zza zakrętu wprost na peleton jedzie z przeciwka rozpędzony samochód, jak może być, że jadąc wzdłuż torów trafia się na trzy busy remontujące trakcję i zostaje 0,5m na przejazd. Przecież ja sobie wyobrażam co się działo w dalszych sektorach, gdzie ścisk i tłum. Ja byłem pewny, że przy tym poziomie dogadania się z różnymi służbami, to po wjeździe na wiadukt kolejowy zaraz przemknie obok pendolino 😉
Dobra koniec biadolenia- miało być skrótowo 😉 – wyścig szybki, bardzo szybki, sekcja „górska” minęła w oka mgnieniu i została dojazdówka do mety, ale ostatnio w sumie już od MP XCM taki schemat wyścigu się powtarza i w sumie mi pasuje, potrafię się zagiąć i jadąc sam mocno deptać w pedały utrzymując a nawet zyskując pozycję. Kończę na 10m open podczas Pucharu Polski XCM….nawet fajny wynik na koniec sezonu. Przyjeżdżam jako pierwszy Masters pieczętując tym samym zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Polski!

Przygotowania do wyścigu Początek wyścigu fot. fotolinks.pl https://www.facebook.com/fotolinks.wyszukiwarka/?fref=ts Dekoracja za edycję fot. TMFoto https://www.facebook.com/tmfot/ Zwycięzcy poszczególnych kategorii wiekowych. fot. Mazovia https://www.facebook.com/mazoviamtb/?fref=ts Puchar Polski kat. Masters I 2016!!! Tak to wygląda :)

No właśnie przechodzimy tutaj do meritum tego wpisu. Puchar Polski XCM. W sumie przed sezonem się na niego nie nastawiałem, choć powiedzmy brałem pod uwagę, szczególnie że 3 edycje podczas BM i tak miałem w planie, a reszta to się zobaczy. Ostatecznie udało mi się wygrać i choć patrząc na generalkę to mam mieszane uczucia co do tego zwycięstwa, to cóż jak to mówi klasyk- wygrana jest wygraną- nieobecni nie mają racji. Bo kto ludziom broni się ścigać, kto broni wyrabiać licencje PZKol Masters i rywalizować w Pucharze? Idąc tropem rozumowania niektórych głoszących hejty „eeetam taka wygrana jak nikt na te puchary nie przyjeżdża” (abstrahując do tego że obrażają moich rywali), to możemy dojść do wniosku (oczywiście mocno koloryzując), że to nie Nino powinien być mistrzem świata, bo przecież na świecie jest tyle ludzi, co się nie ścigają na rowerze- z pewnością ktoś by był lepszy gdyby trenował całe życie i przyjechał na MŚ. Niestety taka u nas zawistna natura, za mało słońca jak to śpiewał Kazik i zazwyczaj najwięcej do powiedzenia mają Ci, których sprawa nie dotyczy.
Tylko właśnie….kogo dotyczy. W czasach kiedy to nastroje anty PZKol są bardzo mocne wyrabianie licencji (nawet tej Masters) jest postrzegane wciąż jako sprawa zarezerwowana tylko dla kolarzy wyczynowych i w sumie….nie za bardzo potrzebna.
Podczas Kielce Bike Expo miało miejsce spotkanie Komisji MTB, organizatorów i kilku kolarzy, w którym miałem przyjemność brać udział. Spotkanie uświadomiło mi, oprócz innych rzeczy, jak długa droga jeszcze przed cyklami PP XCO i XCM. Długa i jednocześnie nie za bardzo widać inną, bo postrzeganie Pucharu nie zmieni się ot tak, w 2017 nie będzie nagle 30 licencjonowanych Mastersów, wszystko jest bardziej rozwleczone w czasie, cóż to chyba musi działać na zasadzie ewolucji, bo rewolucja przy oporze PZKol chyba jest nie za bardzo możliwa. O ile w XCO po tym jednym roku „testowym” gdzie organizator miał obowiązek przeprowadzać wyścig kategorii bez licencji + licencjonowany Masters, jest szansa na oficjalne wyścigi Masters w kategoriach regulaminowych UCI i już oficjalnie w ramach Pucharu Polski o tyle w XCM jakoś mi to się widzi trochę mniej kolorowo.
No ale jak ma być kolorowo….niestety rozdysponowanie pucharu na kilku organizatorów maratonów MTB prowadzi do bardzo dużych rozbieżności i zdecentralizowaniu całego pucharu. Niby jest regulamin, no ale co z tego jak np. taki regulamin stanowi „Przewidziane są dodatkowe nagrody finansowe i rzeczowe w klasyfikacji generalnej o których poinformuje organizator finałowej edycji Pucharu Polski.”. Organizator nie tyle nie poinformował, ale oczywiście nagród też nie zapewnił. Jednak zostawmy nagrody- każdy kolarz, który się u nas pościgał wie, że nie jeździ się dla nagród i i tak jak się jest już Mastersem po karierze 😉 to trzeba mieć regularną pracę.
Znów jak ma być kolorowo jeżeli dekoracja za generalkę Pucharu Polski wygląda jak wyglądała. Było słabo, bardzo słabo. Zapraszam za tydzień do Świeradowa, żeby zobaczyć jak się robi dekoracje za klasyfikacje generalne. Jeżeli organizator bierze na siebie edycję finałową PP, to powinien się w to choć trochę zaangażować, a nie traktować to jak piąte koło u wozu. Najlepsze jest to, że duży problem jaki się zrodził nie był wcale problemem. Organizator twierdzi, że wyczytywał w klasyfikacji generalnej tylko zwycięzcę danej kategorii, bo z PZKol dostał tylko jeden puchar. No ale ja się pytam co z tego? Czy nie można było wyczytać godnie całego podium, a wręczyć jeden puchar- zrozumiałe- w końcu Puchar Polski jest jeden, a dwie osoby mogły dostać cokolwiek, dyplom, medal albo nawet nic. Bo tu nie chodziło o jakieś głupie medaliki, których się nam zawodnikom walają dziesiątki. Chodziło, żeby stanąć razem z przyjaciółmi na podium i cieszyć się razem chwilą. Ja w ogóle nie za bardzo rozumiem jak można być zawodowym organizatorem imprez i tak nieprzemyślanie podejść do dekoracji za klasyfikację generalną pod kątem nawet marketingowym. Przecież każda osoba na podium to kolejne zdjęcie, które pójdzie w świat i jeżeli by wszystko było fajnie, to organizator na pewno by na tym nie stracił, a tak jest kwas, który będzie się ciągnął.

Spotkanie komisji MTB. Fot. Maratony MTB / XC https://www.facebook.com/maratony.MTB.XC/?ref=page_internal

Cały problem Pucharu Polski czy to XCO czy XCM leży właśnie w braku trzymania jednego równego i co ważne wysokiego standardu zarówno pod względem atrakcyjności/ trudności tras, jak i pod względem oprawy przez wszystkich organizatorów. Sęk w tym, aby ustalić bardzo szczegółowe zasady i chyba to powinien być początek dobrego kierunku na sezon 2017.

Mam szczerą nadzieję, że w 2017 PP XCM oraz XCO dla Mastersów się odbędzie i to na lepszych zasadach niż w tym roku. Czasem znajomi mówili w tym roku „a może też bym sobie taką licencję Masters w 2017 zrobił” i to jest dobry wybór. Tyle, żeby ich w tym wyborze ugruntować, to nie może być tak że regulamin Pucharu pojawia się w marcu a organizator MP XCO jest znany chyba jeszcze później. Nie może być tak, że wracamy do domu z dyplomem i uściskiem prezesa- ja wiem, że wg niektórych Mastersi to trochę podkategoria, która karierę ma już za sobą. Jednak istnieje w nich spora grupa, która nie ściga się od 10 roku życia, zaczęli nie tak dawno i nie mają szans konkurować z zawodnikami z 20letnim stażem, a kat. Masters to jedyne co im pozostaje życu, poświęcają temu sportowi 20 godzin tygodniowo i często gęsto pracę zawodową i życie rodzinne i po prostu fajnie by było czasem wrócić z sobotniego wyścigu, gdzie nie było się w domu cały dzień i zabrać żonę za wygraną kasę w jakieś fajne miejsce. Nie może być w końcu tak, że jedzie się na drugi koniec Polski, żeby się porządnie pościgać, a sędzia mówi że czas dla Mastersów i Amatorów to 40min bo mają obsuwę…..tylko pytanie jak przebić beton w wiadomej instytucji, choć kropla drąży skałę, więc z betonem też może sobie poradzi z roku na rok….

Relacja z Mistrzostw Polski w Maratonie MTB

W tym roku Mistrzostwa Polski w Maratonie wreszcie wróciły w góry i oby tam zostały, bo na taki wyścig jest sens jechać- w końcu istotą Maratonu MTB są długie wymagające podjazdy i techniczne zjazdy i niczego z tego nie zabrakło w Jeleniej Górze. Wysoki poziom trasy i wpisanie wyścigu do kalendarza UCI Marathon Series sprowadziło na start całą polską czołówkę i wielu zawodników zagranicznych. Szczegóły ze ścigania w RELACJI, a w skrócie cóż mogę powiedzieć….znów 4te miejsce, które chyba powoli zaczyna mnie prześladować w różnego rodzaju generalkach i imprezach rangi mistrzowskiej…szkoda, choć nie ma co płakać, był dobry wyścig, a będzie jeszcze wiele lepszych!

Relacja z Sudety MTB Challenge

Ufff się trochę rozpisałem, ale było o czym- pokaźna relacja z Sudety MTB Challenge właśnie wjechała na www:
ZAPRASZAM

Późno bo późno, no ale pisałem na Facebooku już dlaczego- niezłe kombo za mną, najpierw etapówka, potem wakacje, potem wesele, potem nadrabianie w pracy, ale powoli się odnajduję i nawet treningi zaczynają wchodzić- długi weekend miał u mnie 4 dni z czego 3 mocne treningowo….dziś szczególnie fajnie się udało, bo myślałem, że już będę zdychał, a jednak miłe wprowadzenie na początek w grupie o tak:

IMG_20160815_121958

…a potem 2x Przemiłów i 6x Tąpadła weszła aż miło 🙂
https://www.strava.com/activities/676936148

Podsumowanie festiwalu czerwcowych niepowodzeń i kilka fotek z dzisiejszej jazdy

Zebrałem się w końcu i na www pojawiła się zbiorcza relacja ze ścigania w czerwcu. Cóż było jak było, ważne że wszystko idzie chyba w dobrym kierunku.

A teraz kilka zdjęć, bo byłem dziś w fajnych miejscach. Trening wysiedzeniowy ma tą zaletę, że można nie jechać po raz 200 w tym roku do Żórawiny ;). Za cel obrałem sobie Lubiąż i tamtejsze pocysterskie opactwo- chyba już z 15 lat tam nie byłem….akurat odbywała się tam jakaś impreza, niby art cośtam festiwal, ale w sumie to dużo tej sztuki nie widziałem, może we wnętrzach, no ale co tam, fajnie że coś się dzieje ;). Natomiast sam budynek jest prze-o-gr-o-mny. Już zapomniałem jakie robi wrażenie. Jest to drugi co do wielkości obiekt sakralny na Świecie! Cóż jeszcze sporo jest do odremontowania, ale potrzebne są na to ogromne nakłady. Na szczęście jest już zrobiony dach (o powierzchni raptem 2,5 ha!), więc warunki atmosferyczne nie psują wnętrz, trzeba sie kiedyś wybrać na zwiedzanie.

Lubiąż, ujęcie 1- pole namiotowe ;) Lubiąż, ujęcie 2- ludzi pełno, ciężko o fajny kadr żeby było widać sam zabytek. Lubiąż, ujęcie 3- parking ;)

A jak już byłem na zachód od Wrocławia, a kręcę tutaj niezmiernie rzadko, to pojechałem jeszcze zobaczyć nad rzekę Kaczawę i pobliskie stawy i rezerwaty. Powiem tak- Strava heatmap powinno mieć opcję „pokazuj trasy tylko dla rowerów szosowych” 😉 Dawno mnie tak nie wytrzęsło 😉 Dziwne, bo nawet sporo sprawdzałem na google street view, no ale naciąłem się na kostkę w kilku wioskach. Między wioskami asfalt ale strasznie marny….a w samych okolicach rezerwatu przyrody, to w ogóle chyba zaliczyłem z 10km szutrem 😉 Cóż z oponami 26mm to prawie jak Gravel Bike 😉 Szuter bardzo przyjemny a na oponach (co dobra opona to dobra opona) S-Works Turbo żadnych nowych, dużych śladów. Same okolice na północny wschód od Legnicy fajne, naturalne, żeby nie powiedzieć lekko zapomniane przez cywilizację, no właśnie tylko te drogi….kiedyś chyba trzeba tam się wybrać na MTB zjeździć okolicę.

Takie asfalty! Wręcz dwupasmówka ;) Gravel Bike, o! Nad jednym ze stawów. Do mnogości ptactwa doliny Baryczy daleko, ot kilka kaczek i łabędzi w oddali ;) I tak na zmianę, kostka, szuter, dziurawy asfalt przez 30km Malczyce w ruinie, nic się nie ostało, a kiedyś była cukrownia, papiernia, port,

Oczywiście na koniec w okolicach trzeciego fajnego miejsca, czyli Łęgów nad Bystrzycą dostałem burzą po gębie, ale po 3 minutach wyszło słońce, więc nawet miło 🙂 a na koniec pyszny placek po węgiersku na obiadek w domu, no! Udany dzień 🙂

Jest lipiec- burza musi być! :) Po taki obiad to ja mogę codziennie 6h jeździć ;)

Relacja ze Zdobywania Pradziada

Sam nie wiem czemu dopiero w tym roku wystartowałem w XXIV Ogólnopolskim Rajdzie Kolarskim „Zdobywamy Pradziada” – jazda indywidualna na czas- przecież lubię podjazdy, czasówki, lubię ładne góry i Czechy- a tu mam wszystko na raz jednego dnia. Czechy to trochę inny stan umysłu, czego ja tam nie widziałem przez te kilka godzin 😉 Sam wyścig udało się wygrać i zejść poniżej 30 minut. Na dokładkę „rozjazd” z Pawłem czyli ponad 70km i 1500m w pionie ;), a na deser Syr, Kofola i Studencka, jest git! Zapraszam na relację 🙂

Pierwsza edycja Pucharu Strefy MTB- Głuszyca, ciąg dalszy testu Force Globe i wreszcie rower MTB na sezon 2016

Relacja z Głuszycy na szybko w formie wpisu….no bo o czym tu pisać 😉 Trochę się zawiodłem na tym wyścigu. Nałożyło się kilka czynników, które spowodowany, że ten start nie wypalił tak jak miał. Chyba będę chciał zamknąć klasyfikację generalną Pucharu Strefy MTB, więc trochę szkoda. A nie pykło bo: trochę się nawarstwiło w robocie (za to teraz już mam wizję ciut większego luzu :); bo się trochę start przesunął, myśleliśmy z Piotrkiem, że się przesunie jeszcze mocniej i rozgrzewka trwała 3 minuty co się odbiło mega zatkaniem po 2 minutach jazdy. Po trzecie coś mnie ostatnio pobolewało kolano i się odezwało na wyścigu niestety. No i po czwarte jednak 5*C to nie jest dla mnie dobra temperatura na ściganie ;). Cóż- tętno średnie 160HR mówi wszystko- ognia nie było na tym wyścigu….Tzn. nie- w sumie tak do 3/4 jechałem słabo, ale cieszyłem się zjazdami, które nawet wychodziły. Po zjechaniu do Głuszycy zaczęła się pętla dystansu Mega po drugiej stronie miasteczka, podjazd i….śnieg czy też taka grado- śniego mączka. W sumie z dwojga złego lepsze to niż deszcz, bo się odbija a nie moczy ;). Potem w okolicy PTTK Andrzejówka zjechał się ze mną jeden z Czechów, trochę się powiozłem na kole, przed nami większa ścianka do góry i mówi mi żebym jechał- no to pojechałem 😉 od tego czasu nawet w gazie, zjazd szlakiem granicznym wszedł mega fajnie, przesunąłem się o 2-3 pozycje, a na trawersie dogoniłem Piotrka, którego bardzo mocno ściągało w przepaść po lewej ;), razem przeszliśmy Roberta i dojechaliśmy na metę wspólnie. Nie był to wyścig życia, ale co tam 4 miejsce w M30 i 7 open, ujdzie 🙂

Na starcie fot. walbrzyszek.com https://www.facebook.com/WalbrzyszekCom/?fref=ts Pierwszy podjazd, jeszcze przez chwilę w czubie ;) fot. Głuszyca- to lubię https://www.facebook.com/G%C5%81USZYCA-to-lubi%C4%99-175151705904115/ Ostatni start na zastępczym sprzęcie fot. Głuszyca- to lubię https://www.facebook.com/G%C5%81USZYCA-to-lubi%C4%99-175151705904115/ Dwa Michały na podjeździe fot. Głuszyca- to lubię https://www.facebook.com/G%C5%81USZYCA-to-lubi%C4%99-175151705904115/

Trochę mam tyłów na www. Mam kilka ciekawych rzeczy do opisania, w następnym tygodniu szykuje mi się ciut więcej czasu, więc postaram się nadrobić. Na razie w dziale testy wjechała dalsza część opisu kasku Force Globe– wrażenia po pierwszej jeździe treningowej i po wyścigu indywidualnej jazdy na czas.
A na koniec- już jest! Docelowy rower MTB na sezon 2016 wreszcie objeżdżony i gotowy do jutrzejszego startu w Zdzieszowicach. Niedługo w dziale rowery dokładny opis.

Sprzęt objeżdżony na Kili Co tu nie mówić- fajny wyszedł

Relacja z Polanicy i Szlak Legend

Jak ktoś śledzi mój profil na Facebooku, to już wie, że choć jechało się dobrze i na wysokim miejscu, to wyścig w Polanicy zakończyłem pechowo. Cóż zdarza się taki sport- szczegóły w relacji:

Natomiast w następny dzień w ramach rozjazdu zabrałem Ewelinę na przejażdżkę w fajne miejsce, o którym Wam niedługo więcej napiszę. Chodzi mianowicie o gminę Ciepłowody i tamtejszy Szlak Legend. Bardzo fajne okolice, oprócz samego szlaku można jeszcze zahaczyć o uzdrowisko w Przerzeczynie, pocysterskie opactwo w Henrykowie czy Arboretum w Wojsławicach koło Niemczy. To taka mała zapowiedź, więcej detali wkrótce.

IMG_20160508_120651 IMG_20160508_124048

Relacja z inauguracji sezonu- Bike Maraton Miękinia

Sezon zarówno na wyścigi, jak i na relacje ogłaszam otwarty! W ostatnią sobotę Bike Maraton Miękinia- nierówna walka z błotem i nieustające wyprzedzanie na drugiej pętli, na deser nurkowanie w błocie i zamykam drugą dychę open na Giga….niedosyt jest, ale stawka była silna, bo edycja w Miękini była równocześnie pierwszym etapem Pucharu Polski XCM i liczyła się do kwalifikacji na ME w maratonie MTB. Tyle, że w M3 pudło najniższe jest, a w Pucharze Polski Masters I nawet udało się wygrać…..nie powiem ilu było startujących…..coś nie chcą wyrabiać licencji PZKol maratonowi Mastersi. Zapraszam na RELACJĘ.

Relacja z Mini Nocnej Masakry

Na początek zaległa relacja z Mini Nocnej Masakry. Jak zwykle było super, przesympatycznie, krajoznawczo i lekko tajemniczo na niektórych punktach kontrolnych.

Coś w ostatnich wpisach i relacjach powiało mocno orienteeringiem, tak jakoś wyszło, no ale co tu pisać o zimowych treningach kolarskich, nudy same 😉 Choć…ostatni tydzień był udany…i dość mocny, może jeszcze nie ze względu na intensywność, a na objętość. Rok temu trochę zaniedbałem basen w okresie przygotowawczym- teraz tego nie powtórzę- tak postanowiłem i efektem były 4 odwiedziny pływalni w ciągu 5ciu dni ;). Zazwyczaj pływanie strasznie i się dłuży, ale jakoś w ubiegłym tygodniu fajnie się złożyło. Zawsze ktoś znajomy też był na basenie, a wtedy zawsze czas szybciej płynie, choć jeżeli się pływa z grubsza całą godzinę, to jedyny kontakt jaki można nawiązać, to szczypanie się po łydach na nawrotach ;).
No! Jak do tych czterech basenów dołożymy 6h na szosie w środę, nie dużo mniej w sobotę i niedzielę, 2x siłkę ze spinningiem i czwartkowy bieg, to zamknąłem tydzień z dystansem lekko ponad 500km i czasem 24 godziny…hmm no i fajnie 🙂 Teraz trochę zamieszania i lekkich modyfikacji planu- po pierwsze bo święta i nie zawsze siłka otwarta, po drugie bo wyjazd na drugi koniec Polski no i w końcu po trzecie między Świętami a Sylwestrem trzeba nastukać kolejne 500km, żeby i w tym roku zrealizować założenia Festiwalu Ralpha & Strava :). No to co…wesołych świąt Wszystkim Wam życzę, odpocznijcie, spędźcie czas z najbliższymi, a potem widzimy się na szosach, póki te nie są białe 🙂

Środowy trening- Piotrek dociera nowy rower Rose Pod Ostatnia godzina treningu w niedzielę- oj to był mocny tydzień, przyda się odpoczynek w poniedziałek :)

Relacja z Rogainingu, drugi etap WNoF i udany treningowy weekend

Trochę informacji z ostatnich dni. Już jakiś czas temu pojawiła się relacja ze Strzelińskiego Rogainingu, gdzie biegłem w parze z Piotrkiem Berdzikiem z zaprzyjaźnionego teamu Kross im- motion. Świetna impreza idealnie wpasowująca się okres roztrenowania, lub też jak w moim przypadku w pierwszy trochę luźniejszy (może nie w sensie słabszy, ale okraszony trochę większą dowolnością niż treningi powiedzmy w lutym czy marcu) mikrocykl treningowy. Ogólnie coś dużo tego biegania na orientację tej jesieni, ale to świetna dyscyplina. Właśnie wróciłem z drugiego etapu Wrocław Night o-Fight i mogę powiedzieć tylko jedno wielkie WOW. Taka dynamika, ogień od startu do mety. Niby tylko 24 minuty, a na mecie pot lał się strumieniem, HRmax z biegu 186 ;). Punkty kontrolne praktycznie podbijane co kilkadziesiąt sekund, a wszystko to w obrębie jednego osiedla- na Różance. Było dużo zabawy- skakanie przez płoty, zarośla, a dookoła toczyło się normalne osiedlowe życie, babcie z psami, żule na ławeczce i sto osób ganiających z czołówkami :). Pewnie jak się okaże jutro wraz z opublikowaniem wyników dostałem srogie baty, no ale to czysto sportowa odmiana orienteeringu….choć było dużo lepiej niż podczas pierwszej edycji na Kozanowie, bo dziś czasem nawet ograniczała mnie kondycja biegowa a nie orientacja ;). W tych bardziej amatorskich imprezach nawet mi jakoś idzie. We wspomnianym Rogainingu zajęliśmy 6te miejsce (13ste przed rokiem) i już ostrzymy sobie zęby na Mini Nocną Masakrę, która już w tą sobotę- polecam świetna impreza.

:D Podstawowy zestaw, aby się nie zgubić...za bardzo ;)

A rowerowo- zakończyłem pierwsze cięższe tygodnie po okresie roztrenowania, teraz tydzień regeneracyjny z mniejszą objętością i lżejszą siłką. Trzeba odpocząć, bo zazwyczaj kończę ciężki mikrocykl z przytupem, tak było i teraz, a że pogoda sprzyjała, to mam za sobą 300km wytrzymałości zrobionych w ostatnią sobotę i niedzielę. Żal było nie jeździć przy suchych szosach, słoneczku i temperaturach >10*C.

Trzeba było odwiedzić Opolskie :) Masyw Ślęży czeka na wiosenną siłę i technikę :)
12*C w sobotę i 14*C w niedzielę  oł jes :)